Przed poznańskim sądem rozpoczęła się pierwsza rozprawa w procesie Adama Z. podejrzewanego o zabójstwo Ewy Tylman. Proces ma charakter poszlakowy. Nie ma bezpośrednich dowodów.
Adam Z. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
- Czy przyznaje się pan do popełnienia zarzucanego mu czynu? - pytała sędzia.
- Nie przyznaję się do niego. Nie zabiłem Ewy Tylman - odpowiedział podejrzany.
Adam Z. odmówił też składania wyjaśnień. Sąd zadecydował o odczytaniu jego zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym. Według wyjaśnień odczytanych przez sąd, Ewa Tylman i Adam Z. wracali późną nocą do domu z firmowej imprezy. Oboje byli pijani. W pewnym momencie dziewczyna miała wbiec na betonową obudowę koryta rzeki.
- "Zauważyłem, że Ewa wpadła do rzeki. Nie wiem czy ona się przewróciła, czy ona zrobiła to specjalnie. Zauważyłem, że jest z rękami w rzece, z rękoma wyciągniętymi do góry" - czytała sędzia i wtrąciła, że w tym momencie prokurator stwierdził, że podejrzany jest zdenerwowany i płacze. - "Cały czas mam przed oczami, że ona wpada do rzeki i widzę jej szary płaszcz. Nic nie mogłem zrobić. Spanikowałem. Nie umiem pływać" - kontynuowała sędzia.
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. W okolicach Warty ślad po kobiecie zaginął. Przez wiele miesięcy szukano jej ciała w rzece, znaleziono je ponad pół roku po zaginięciu 26-latki. Mężczyźnie grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.
- Czy przyznaje się pan do popełnienia zarzucanego mu czynu? - pytała sędzia.
- Nie przyznaję się do niego. Nie zabiłem Ewy Tylman - odpowiedział podejrzany.
Adam Z. odmówił też składania wyjaśnień. Sąd zadecydował o odczytaniu jego zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym. Według wyjaśnień odczytanych przez sąd, Ewa Tylman i Adam Z. wracali późną nocą do domu z firmowej imprezy. Oboje byli pijani. W pewnym momencie dziewczyna miała wbiec na betonową obudowę koryta rzeki.
- "Zauważyłem, że Ewa wpadła do rzeki. Nie wiem czy ona się przewróciła, czy ona zrobiła to specjalnie. Zauważyłem, że jest z rękami w rzece, z rękoma wyciągniętymi do góry" - czytała sędzia i wtrąciła, że w tym momencie prokurator stwierdził, że podejrzany jest zdenerwowany i płacze. - "Cały czas mam przed oczami, że ona wpada do rzeki i widzę jej szary płaszcz. Nic nie mogłem zrobić. Spanikowałem. Nie umiem pływać" - kontynuowała sędzia.
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. W okolicach Warty ślad po kobiecie zaginął. Przez wiele miesięcy szukano jej ciała w rzece, znaleziono je ponad pół roku po zaginięciu 26-latki. Mężczyźnie grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.