Po raz pierwszy od wielu lat, socjaliści i chadecy nie porozumieli się w sprawie wyboru nowego przewodniczącego. Socjaliści odeszli od uzgodnień z 2014 roku, które zakładały, że na drugą połowę kadencji zostanie wybrany kandydat Europejskiej Partii Ludowej. W opinii dr Jolanty Szymańskiej z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, duży wpływ na ostateczny wynik mogą mieć eurosceptycy.

Ekspert do spraw europejskich doktor Piotr Wawrzyk z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że głosowanie, którego wynik jest otwarty, działa na korzyść europejskich wartości. Przypomina, że tej pory wszystkie stanowiska obsadzane były zgodnie z różnego rodzaju kuluarowymi porozumieniami między liderami partyjnymi bądź szefami państw i rządów.

Chadecy - którzy mają największą frakcję w europarlamencie - zgłosili Włocha, byłego unijnego komisarza do spraw przemysłu Antonio Tajaniego. Druga co do wielkości frakcja Socjalistów i Demokratów także zaproponowała Włocha - Gianniego Pittellę.

Kandydaci pozostałych frakcji mają niewielkie szanse. Kandydatką frakcji konserwatywnej, do której należą europosłowie PiS, jest belgijska europosłanka Helga Stevens, frakcję liberałów reprezentuje były premier Belgii Guy Verhofstadt, a Zielonych - Brytyjka Jean Lambert. Przewidziano cztery tury tajnych i anonimowych głosowań.

Pierwsza tura głosowania w Parlamencie Europejskim o godzinie 9.

Aktualizacja:
Pierwsza tura wyborów na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, która odbyła się o godzinie 9, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Około godz. 13 poznamy wyniki drugiej tury.