W brytyjskim parlamencie zakończyła się kolejna faza działań w sprawie Brexitu. Lordowie zakończyli debatę nad projektem legislacji pozwalającej rządowi uruchomić artykuł 50. Traktatu Lizbońskiego.
W najbliższy poniedziałek rozpocznie się dwudniowy etap prac w komisji. Dwa dni później projekt wróci do sali plenarnej. Jeśli poprawek nie będzie, pozostanie już tylko czekać na podpis królowej. Jeśli będą - legislacja wróci do Izby Gmin.
Minister do spraw Brexitu David Davis spodziewa się, że w izbie wyższej gabinet May może przegrać głosowanie w sprawie ewentualnych poprawek. Rząd nie ma tu bowiem większości. W Izbie Gmin jest inaczej, a podczas poprzedniego etapu poprawka gwarantująca jednostronnie prawa imigrantów została odrzucona.
Jeżeli Izba Gmin sprzeciwi się proponowanym przez lordów zmianom, projekt wróci do izby wyższej. Wszystko potrwa tak długo, aż obie izby uzgodnią kształt legislacji. Teoretycznie proces ten - nazywany często ping-pongiem - może przeciągnąć się w czasie. W praktyce jednak, ze względu na fakt, że Izba Lordów nie jest wybierana demokratycznie, trwała obstrukcja nie jest w Wielkiej Brytanii praktykowana. Również tym razem opozycja zadeklarowała, ze nie jest to jej intencją.