Jeden policjant zginął, a dwóch zostało rannych w strzelaninie, do której doszło w czwartek wieczorem na Polach Elizejskich w Paryżu. Zginął również zabójca. Ranny został przypadkowy przechodzeń.
Zatrzymani to członkowie rodziny zamachowca, który wczoraj wieczorem otworzył ogień do policjantów patrolujących Pola Elizejskie. Krótko po ataku, policjanci dokonali przeszukań w mieszkaniu napastnika.
Władze próbują ustalić czy mężczyzna miał wspólników. Francuska prokuratura na razie nie podaje tożsamości zamachowca. Według belgijskich władz był on Francuzem. Francuskie media mówią o 39-latku, który od dłuższego czas miał być pod obserwacją służb.
Do ataku w symbolicznym miejscu Paryża doszło krótko przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Premier Francji - Bernard Cazeneuve - po nadzwyczajnym posiedzeniu komisji obrony w Pałacu Elizejskim mówił, że nic nie może zakłócić procesu wyborczego.
- W najbliższych dniach ponad 50 tys. policjantów będzie czuwać nad bezpieczeństwem podczas głosowania. Siedem tys. żołnierzy jest zmobilizowanych w całym kraju, by ochraniać proces wyborczy - powiedział Cazeneuve.
Pierwsza tura wyborów odbędzie się w najbliższą niedzielę.