Zatrzymanie kierowcy seicento było zasadne, legalne i odbyło się prawidłowo - napisała w oświadczeniu Prokuratura Okręgowa w Krakowie prowadząca śledztwo w sprawie wypadku rządowej limuzyny w Oświęcimiu.
- Konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania skłoniła do podjęcia takiej decyzji, tym bardziej, że czas trwania tego zatrzymania był bardzo ograniczony, bo wynosił 2 godziny i 10 minut, czas niezbędny do wykonania czynności procesowych związanych związanych z przedstawieniem zarzutu oraz przesłuchanie podejrzanego. Okres zatrzymania nie wiązał się z jakimkolwiek szykanowaniem osoby zatrzymanej - mówi rzecznik prokuratury, Krzysztof Dratwa.
Sąd na niejawnym posiedzeniu rozpatrywał zażalenie obrońcy Sebastiana K., mecenasa Władysława Pocieja. Adwokat przyznaje, że uznanie zatrzymania za bezzasadne nie zmienia sytuacji jego klienta.
- Dla Sebastiana istotne było to, by uznać, że nie było podstaw, by go zatrzymywać. Wydarzenie procesowe mój klient odbiera jako walkę o zasady i jest usatysfakcjonowany tym rozstrzygnięciem sądu, że zasady w prawie obowiązują - wyjaśniał Władysław Pociej.
Zgodnie z prawem Sebastian K. będzie mógł ubiegać się o odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie. Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Po tym jak fiat seicento zderzył się z rządową limuzyną, opancerzony pojazd przewożący Beatę Szydło odbił w lewo i uderzył w drzewo. Poszkodowana została premier oraz dwóch funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Zarzut niemyślnego spowodowania wypadku usłyszał 21-letni kierowca fiata.