Po kolejnym trzęsieniu ziemi, które w miniony weekend nawiedziło Holandię, władze lokalne w Groningen chcą ograniczenia wydobycia gazu.
W sobotę na północy kraju, gdzie pozyskuje się "błękitne paliwo", doszło do najsilniejszego od dwóch lat wstrząsu - o sile prawie trzech stopni w skali Richtera. Dziennik "Financieele Dagblad" podał, że były to najpoważniejsze ruchy tektoniczne od 2015 roku. Nikt nie ucierpiał, ale odnotowano prawie 40 zgłoszeń o uszkodzonych budynkach.
Eksperci wstrząsy w tym regionie Holandii wiążą z intensywną, prowadzoną od 50 lat eksploatacją złóż gazu. W związku z tym, rząd podjął w tym roku decyzję o kolejnym ograniczeniu wydobycia surowca o 10 procent. Jednak dla władz lokalnych to za mało. Geert-Jan ten Brink, burmistrz miasta Slochteren, gdzie znajdowało się epicentrum ostatniego trzęsienia, napisał na Twitterze, że redukcja powinna być większa i szybsza. Partia Zielonych zapowiedziała, że będzie chciała przeprowadzić na ten temat debaty z udziałem ministra gospodarki.
Gaz wydobywany w Groningen to blisko 10 procent zużywanego surowca w całej Unii Europejskiej. To także znaczące wpływy do budżetu - w ubiegłym roku rząd na wydobyciu surowca zarobił 2 miliardy 400 milionów euro.
Eksperci wstrząsy w tym regionie Holandii wiążą z intensywną, prowadzoną od 50 lat eksploatacją złóż gazu. W związku z tym, rząd podjął w tym roku decyzję o kolejnym ograniczeniu wydobycia surowca o 10 procent. Jednak dla władz lokalnych to za mało. Geert-Jan ten Brink, burmistrz miasta Slochteren, gdzie znajdowało się epicentrum ostatniego trzęsienia, napisał na Twitterze, że redukcja powinna być większa i szybsza. Partia Zielonych zapowiedziała, że będzie chciała przeprowadzić na ten temat debaty z udziałem ministra gospodarki.
Gaz wydobywany w Groningen to blisko 10 procent zużywanego surowca w całej Unii Europejskiej. To także znaczące wpływy do budżetu - w ubiegłym roku rząd na wydobyciu surowca zarobił 2 miliardy 400 milionów euro.