Protestujący zebrali się między innymi przed siedzibą brytyjskiej premier Theresy May, na Downing Street. Domagali się jej dymisji, bo ich zdaniem działania rządu podjęte po pożarze są niewystarczające. Następnie przeszli przed siedzibę telewizji BBC, aby tam dalej protestować.

Inna grupa protestujących osób wdarła się do ratusza londyńskiej dzielnicy Kensington and Chelsea krzycząc: "Chcemy sprawiedliwości". Protestujący sforsowali automatyczne bramki przy wejściu do budynku i próbowali wedrzeć się na wyższe piętra. Zostali zatrzymani przez ochroniarzy i policję.

Wszystkie protestujące osoby żądają natychmiastowego zapewnienia zastępczych mieszkań dla ludzi, którzy stracili dach nad głową w wyniku pożaru budynku Grenfell Tower. Domagają się wszczęcia śledztwa w tej sprawie, podania prawdziwej liczby ofiar i zaginionych, a także rozmowy z władzami.

Protestujący chcą także, aby skontrolowano pod kątem bezpieczeństwa pożarowego pozostałe bloki w kraju, które w ostatnich latach remontowano.

Wcześniej Theresa May spotkała się z poszkodowanymi w pożarze. Zapowiedziała, że rząd brytyjski przekaże 5 mln funtów na wsparcie, lokale zastępcze i również ułatwi im dostęp do gotówki. Następnie została odprowadzona do samochodu pod policyjną eskortą. Gdy do niego wsiadła protestujący, by okazać swoje niezadowolenie z zadeklarowanej pomocy pobiegli za autem, krzycząc wyzwiska pod adresem Theresy May.