Fiaskiem zakończyły się poszukiwania zaginionego mężczyzny, który kąpał się w Bałtyku. W Darłówku morski brzeg od strony plaży i morza patrolowali policjanci i ratownicy wodni. Nikogo nie znaleźli.
Mężczyzna w poniedziałek przy wysokiej fali wszedł do wody pobliżu gwiazdobloków i już nie wypłynął. Jednostki ratownictwa morskiego po kilku godzinach zakończyły akcję, utrudniały ją trudne warunki.
- Woda to żywioł, nie można z nim igrać - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Janusz Maziarz, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. - Szczególnie kąpiele, kiedy jest sztormowa pogoda są super niebezpieczne. Nie ma pływaków, którzy przetrzymaliby coś takiego. Trzeba pamiętać o prądach wstecznych, ciężkiej fali, która potrafi przewrócić każdego. A już kąpiele przy gwiazdoblokach czy falochronach to zupełny absurd. Absolutnie nie można lekceważyć żywiołu.
Zaginiony 33-letni mężczyzna był mieszkańcem Łodzi. Do Darłówka przyjechał do pracy. Na wielu plażach ratownicy rozpoczną pracę w najbliższą sobotę.
- Woda to żywioł, nie można z nim igrać - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Janusz Maziarz, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. - Szczególnie kąpiele, kiedy jest sztormowa pogoda są super niebezpieczne. Nie ma pływaków, którzy przetrzymaliby coś takiego. Trzeba pamiętać o prądach wstecznych, ciężkiej fali, która potrafi przewrócić każdego. A już kąpiele przy gwiazdoblokach czy falochronach to zupełny absurd. Absolutnie nie można lekceważyć żywiołu.
Zaginiony 33-letni mężczyzna był mieszkańcem Łodzi. Do Darłówka przyjechał do pracy. Na wielu plażach ratownicy rozpoczną pracę w najbliższą sobotę.