Unijni ministrowie do spraw europejskich omówią w poniedziałek w Brukseli sytuację w Polsce. Z prośbą o dyskusję zwrócił się wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans w związku z prowadzoną procedurą praworządności. Nie są spodziewane żadne decyzje. Podczas tej dyskusji wiceszef KE ma poinformować o stanie dialogu z Polską.
Na razie Komisja czeka na rozwój sytuacji w Polsce i na propozycje prezydenta dotyczące reform wymiaru sprawiedliwości. Nieprzekraczalną czerwoną linią jest - jak mówią unijni urzędnicy - kwestia Sądu Najwyższego. Jeśli doszłoby do odwoływania sędziów, wtedy KE wysłałaby wniosek do państw członkowskich. Do jego poparcia potrzeba 22 krajów. Tyle właśnie państw wzięło udział w poprzedniej dyskusji o Polsce, przeprowadzonej w maju. Ich przedstawiciele mówili, że Komisja powinna dalej rozmawiać z władzami w Warszawie.
Jednak urzędnicy w KE przyznają, że poparcie dla prowadzonego dialogu nie oznacza poparcia dla uruchomienia artykułu 7. unijnego traktatu. Jest on nazywany bombą atomową, bo na końcu przewiduje sankcje, choć do ich nałożenia potrzebna jest jednomyślność.