Kryzys migracyjny, sprawy międzynarodowe, a także Brexit i program prac na najbliższe dwa lata - to główne tematy rozpoczynającego się w czwartek dwudniowego szczytu w Brukseli. Początek spotkania unijnych liderów zaplanowano na godz. 15. Szczyt odbędzie się w starym budynku Rady. Nowy, z powodu szkodliwych oparów, w środę ponownie ewakuowano.
Zanim jednak do niej zasiądą, podczas sesji roboczej mają rozmawiać między innymi o kryzysie migracyjnym, ale już nie o przymusowym podziale uchodźców, przeciwko któremu protestują kraje naszego regionu. - Jeżeli chodzi o kwestię przymusowej relokacji, to jakoś nie widzę specjalnie przyszłość dla tego projektu - mówił szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Teraz unijni przywódcy mają skoncentrować się na wymiarze zewnętrznym migracji. Polska uważa, że porozumienie z Turcją w tej sprawie jest dobrym przykładem dla współpracy Unii Europejskiej z innymi krajami. - Mielibyśmy na pewno jedno napięcie polityczne w Unii mniej. Co jest oczywiście polską intencją - mówił przed szczytem wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański.
Podpisując porozumienie z Turcją, Unia zgodziła się na przekazanie prawie sześciu miliardów euro i zaoferowała bliższą współpracę, w zamian za zamknięcie granic przez władze w Ankarze.
Unijni przywódcy mają rozmawiać także na temat gospodarki cyfrowej, o zacieśnianiu współpracy wojskowej, handlu międzynarodowym oraz o sytuacji w Iranie i Korei Północnej.
Niektórzy spodziewają się, że w czwartek podczas kolacji, premier Wielkiej Brytanii przedstawi ofertę finansową w związku z Brexitem. Londyn do tej pory nie zgadzał się na żądania Brukseli, by wpłacać składki do unijnego budżetu mimo Brexitu. - Nie mam żadnych złudzeń. Następny krok, taki poważny, należy do Brytyjczyków. Jeżeli ktokolwiek w Londynie miał iluzję, że Brexit będzie cudowną bajką i wielkim sukcesem Wielkiej Brytanii to mylił się od samego początku. To będzie bolesny i kosztowny proces - komentował w środę szef Rady Europejskiej.
Z powodu braku postępów w sprawie rozliczeń finansowych unijni przywódcy, wbrew oczekiwaniom brytyjskich władz, nie dadzą w czwartek zielonego światła dla rozpoczęcia negocjacji o przyszłej umowie handlowej Unii z Wielką Brytanią. Polska uważa natomiast, że mimo to Wspólnota powinna zgodzić się na okres przejściowy: od momentu Brexitu do czasu wejścia w życie nowej umowy. Wielka Brytania miałaby, jak obecnie, dostęp do unijnego rynku i unii celnej, ale oznaczałoby to również wpłaty do europejskiego budżetu.
- Równowaga praw i obowiązków będzie zawsze wymierzana przez państwa członkowskie z Polską na czele - powiedział wiceszef polskiej dyplomacji.
O okresie przejściowym mówiła premier Theresa May podczas wystąpienia we Florencji. Sugerowała, że mógłby on trwać dwa lata.
Unijni przywódcy będą rozmawiać o Brexicie także w piątek, ale już bez brytyjskiej premier. Szczyt "27" zacznie się po krótkiej sesji roboczej poświęconej planom prac na najbliższe kilkanaście miesięcy. "Program Przywódców" przygotował szef Rady Donald Tusk.