Minęło 10 miesięcy od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gospodarz Białego Domu wciąż wprowadza swoje porządki. Amerykańskie media informują, że zerwał z długoletnią tradycją posiadania domowych zwierząt w prezydenckiej rezydencji.
Zwierzęta w Białym Domu mają ocieplać wizerunek gospodarza oraz jego rodziny. Pomagają pokazać prezydencką rezydencję jako nie tylko miejsce działań politycznych, ale też takie, w którym toczy się normalne życie. Tę tradycję zapoczątkował jeszcze na początku XIX wieku Thomas Jefferson. Miał on ptaki i kilka niedźwiedzi.
Z tradycją właśnie zerwał Donald Trump. Dyrektor do spraw komunikacji Białego Domu poinformował, że rodzina prezydencka nie ma zamiaru posiadać jakiegokolwiek zwierzaka. Prezydent miał pudla, będąc w związku z pierwszą żoną, Ivaną. Napisała ona potem w swoim pamiętniku, że jej były mąż nie był fanem czworonogów.
Na te mieszkające w Biały Domu mówiono ''pierwszy pies Ameryki''. W ciągu dwóch ostatnich wieków na terenie najważniejszej rezydencji Stanów Zjednoczonych były między innymi tygrysy, aligator, owce, barany czy krowy.
Z tradycją właśnie zerwał Donald Trump. Dyrektor do spraw komunikacji Białego Domu poinformował, że rodzina prezydencka nie ma zamiaru posiadać jakiegokolwiek zwierzaka. Prezydent miał pudla, będąc w związku z pierwszą żoną, Ivaną. Napisała ona potem w swoim pamiętniku, że jej były mąż nie był fanem czworonogów.
Na te mieszkające w Biały Domu mówiono ''pierwszy pies Ameryki''. W ciągu dwóch ostatnich wieków na terenie najważniejszej rezydencji Stanów Zjednoczonych były między innymi tygrysy, aligator, owce, barany czy krowy.