Terroryści i radykałowie dzwonią z belgijskich więzień do Syrii oraz Iraku - wynika z opublikowanych przez przypadek informacji rządu w Brukseli, o czym donoszą belgijskie media.
Dane rządowe ujrzały światło dzienne, bo przypadkowo przekazał je minister sprawiedliwości Koen Geens. Tajne informacje nie zostały wykreślone z odpowiedzi na zapytanie parlamentarnej komisji. A w dokumencie mowa była między innymi o tym, że skazani za terroryzm przekazują sobie telefony komórkowe i dzwonią do przyjaciół, rodziny, a także do znajomych w Syrii oraz Iraku.
Okazuje się, że belgijskie więzienia są słabo wyposażone, nie mają na przykład urządzeń do zagłuszania sygnału telefonicznego, zwłaszcza te skrzydła, w których przebywają dżihadyści.
Podczas dyskusji w parlamencie poświęconej walce z terroryzmem wskazywano też na inne problemy - na konieczność lepszego rozpoznania sytuacji wśród młodych radykałów. Wciąż słychać także narzekania na brak dobrej komunikacji między policją federalną w Brukseli a belgijskimi regionami.
Okazuje się, że belgijskie więzienia są słabo wyposażone, nie mają na przykład urządzeń do zagłuszania sygnału telefonicznego, zwłaszcza te skrzydła, w których przebywają dżihadyści.
Podczas dyskusji w parlamencie poświęconej walce z terroryzmem wskazywano też na inne problemy - na konieczność lepszego rozpoznania sytuacji wśród młodych radykałów. Wciąż słychać także narzekania na brak dobrej komunikacji między policją federalną w Brukseli a belgijskimi regionami.