Sprawca czwartkowej masakry w liceum na Florydzie stanął przed sądem. Usłyszał 17 zarzutów morderstwa z premedytacją. W strzelaninie w tamtejszej szkole zginęło 17 osób. Kilkanaście jest w szpitalu.
Sprawca strzelaniny jest sierotą, jego matka zmarła w zeszłym roku. Federalne Biuro Śledcze ściśle współpracuje z miejscową policją. - Wciąż przesłuchujemy ludzi których zeznania mogą pomóc w śledztwie. Z każdą godziną dowiadujemy się czegoś nowego i informujemy społeczeństwo - powiedział dziennikarzom lokalny szeryf Scott Israel. Wśród ofiar śmiertelnych są zarówno uczniowie jak i nauczyciele.
Po tragedii tysiące ludzi zebrało się na czuwaniu przy świecach aby uczcić pamięć zabitych uczniów i nauczycieli w masakrze. W rękach ludzie trzymali transparenty z napisem "dość". Wśród przemawiających był ojciec jednej z ofiar. Frank Guttenberg. W strzelaninie stracił córkę.
- Była wyjątkowym dzieckiem, dosięgły ją kule i musiała zginąć. Nie wiem co teraz mam robić - mówił ojciec dziewczynki i zaapelował następnie do polityków o pracę nad ograniczeniem do dostępu do broni w Stanach Zjednoczonych.
Wśród zebranych byli uczniowie, ich rodziny i nauczyciele szkoły, w której dokonano masakry a także zwykli mieszkańcy Parkland. Siedemnaście aniołków oświetlających scenę, symbolizowało osoby, które zginęły. Wyczytano ich nazwiska.