Nieznani sprawcy obrzucili nad ranem butelkami z benzyną ambasadę Turcji w Kopenhadze. W chwili ataku budynek był pusty.
Policjanci z patrolu, który znajdował się wtedy w okolicy, widzieli dwie osoby uciekające z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusze nie wszczęli pościgu za podejrzanymi. Zamiast tego, podjęli próbę gaszenia pożaru. Ogień zajął część fasady budynku oraz okna znajdujące się na pierwszym piętrze willi, w której mieści się ambasada Turcji.
- Zakładamy, że sprawców było czterech - powiedział duńskiej telewizji Torben Madsen z biura prasowego kopenhaskiej policji.
Na miejscu policyjni technicy zabezpieczyli pozostałości po co najmniej czterech tzw."koktajlach Mołotowa". Na budynku ambasady zamontowane są kamery monitoringu. Dlatego śledczy liczą, że pochodzący z nich zapis pomoże w ujęciu sprawców ataku.
W kwietniu duńskie media ujawniły, że personel tureckiej ambasady prowadził obserwacje czterech zwolenników Fethullaha Gülena mieszkających w stolicy Danii. Raporty z inwigilacji przeciwników prezydenta Erdogana miały być przesyłane do władz w Ankarze.
- Zakładamy, że sprawców było czterech - powiedział duńskiej telewizji Torben Madsen z biura prasowego kopenhaskiej policji.
Na miejscu policyjni technicy zabezpieczyli pozostałości po co najmniej czterech tzw."koktajlach Mołotowa". Na budynku ambasady zamontowane są kamery monitoringu. Dlatego śledczy liczą, że pochodzący z nich zapis pomoże w ujęciu sprawców ataku.
W kwietniu duńskie media ujawniły, że personel tureckiej ambasady prowadził obserwacje czterech zwolenników Fethullaha Gülena mieszkających w stolicy Danii. Raporty z inwigilacji przeciwników prezydenta Erdogana miały być przesyłane do władz w Ankarze.