Tysiące osób uczestniczą w Strefie Gazy w pogrzebach osób, zabitych w czasie piątkowych antyizraelskich protestów.
W zamieszkach przy płocie granicznym, oddzielającym Gazę od Izraela zginęło co najmniej 17 osób. Ponad tysiąc zostało rannych.
Pierwszy dzień palestyńskich protestów okazał się najbardziej krwawym od czasu wojny Izraela z Hamasem sprzed czterech lat. W sobotę tłumy uczestniczą w pogrzebach zabitych. Na granicy w rozłożonych w piątek pięciu miasteczkach namiotowych jest teraz co najmniej kilka tysięcy Palestyńczyków, jednak mimo, że napięcie jest ogromne, jak dotąd jest spokojnie.
Hamas oskarża izraelską armię, że z premedytacją strzelała w stronę nieuzbrojonych Palestyńczyków. Izraelskie media pokazują fragment filmu wideo, na którym widać, jak izraelski żołnierz strzela w plecy Palestyńczykowi. Z kolei Izrael twierdzi, że otwarcie ognia było ostatecznością, bo protestujący nie tylko rzucali w żołnierzy kamieniami, ale także próbowali sforsować płot graniczny. Izraelskie władze twierdzą, że protest jest prowokacją ze strony Hamasu, który usiłuje wywołać nową wojnę.
Jak relacjonuje z Jerozolimy wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, protest przy granicy został zorganizowany przez Palestyńczyków w rocznicę wywłaszczenia przez Izrael ziem, należących do Arabów. Manifestujący domagają się zwrotu terenów, które dzisiaj leżą w Izraelu. Protesty mają potrwać sześć tygodni, do połowy maja.
Na specjalnie zwołanej sesji Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła użycie przemocy i zaapelowała o niezależne śledztwo w sprawie śmierci protestujących.
Pierwszy dzień palestyńskich protestów okazał się najbardziej krwawym od czasu wojny Izraela z Hamasem sprzed czterech lat. W sobotę tłumy uczestniczą w pogrzebach zabitych. Na granicy w rozłożonych w piątek pięciu miasteczkach namiotowych jest teraz co najmniej kilka tysięcy Palestyńczyków, jednak mimo, że napięcie jest ogromne, jak dotąd jest spokojnie.
Hamas oskarża izraelską armię, że z premedytacją strzelała w stronę nieuzbrojonych Palestyńczyków. Izraelskie media pokazują fragment filmu wideo, na którym widać, jak izraelski żołnierz strzela w plecy Palestyńczykowi. Z kolei Izrael twierdzi, że otwarcie ognia było ostatecznością, bo protestujący nie tylko rzucali w żołnierzy kamieniami, ale także próbowali sforsować płot graniczny. Izraelskie władze twierdzą, że protest jest prowokacją ze strony Hamasu, który usiłuje wywołać nową wojnę.
Jak relacjonuje z Jerozolimy wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, protest przy granicy został zorganizowany przez Palestyńczyków w rocznicę wywłaszczenia przez Izrael ziem, należących do Arabów. Manifestujący domagają się zwrotu terenów, które dzisiaj leżą w Izraelu. Protesty mają potrwać sześć tygodni, do połowy maja.
Na specjalnie zwołanej sesji Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła użycie przemocy i zaapelowała o niezależne śledztwo w sprawie śmierci protestujących.