Wyższych płac, lepszej polityki edukacyjnej rządu i odwołania minister Anny Zalewskiej domagali się nauczyciele ze Związku Nauczycielstwa Polskiego, którzy protestowali przed siedzibą MEN-u w Warszawie. Według organizatorów w manifestacji wzięło udział ponad 5 tysięcy osób. Oprócz nauczycieli przed gmachem ministerstwa byli także samorządowcy i rodzice.
ZNP domaga się podwyżki w wysokości 1000 złotych. Zdaniem związku, zaproponowany przez minister edukacji od 1 kwietnia wzrost wynagrodzeń od 124 zł do 168 zł brutto nie poprawia ich sytuacji finansowej i nie podnosi prestiżu zawodu nauczyciela.
- Nie możemy zgodzić się na te zasady wynagradzania, które zostały nam zaproponowane - mówił prezes związku Sławomir Broniarz.
Przemawiający później też koncentrowali się na niskich zarobkach.
- Jesteśmy najbiedniejszą grupą zawodową, od której wymaga się permanentnego uczenia się - argumentowała jedna z protestujących nauczycielek.
Minister edukacji narodowej Anna Zalewska wyjaśniała wcześniej, że wprowadzona od 1 kwietnia podwyżka dla nauczycieli wynosi ponad pięć procent. W ciągu trzech najbliższych lat pedagodzy dostaną 1000 złotych, których się domagają.
- Jest to protest oparty na nieprawdziwych przesłankach, że podwyżki nie zostały wypłacone. Od 1 kwietnia podwyżki obowiązują. Mamy zaplanowaną kolejną podwyżkę od stycznia przyszłego roku i następną od stycznia 2020 roku - tłumaczyła Anna Zalewska.
Dodała, że za trzy lata, po ocenie wyróżniającej, nauczyciele mają szansę otrzymać dodatkowe 500 złotych. Podkreślała też, że ostatnia podwyżka płac nauczycieli miała miejsce sześć lat temu.
- Nie możemy zgodzić się na te zasady wynagradzania, które zostały nam zaproponowane - mówił prezes związku Sławomir Broniarz.
Przemawiający później też koncentrowali się na niskich zarobkach.
- Jesteśmy najbiedniejszą grupą zawodową, od której wymaga się permanentnego uczenia się - argumentowała jedna z protestujących nauczycielek.
Minister edukacji narodowej Anna Zalewska wyjaśniała wcześniej, że wprowadzona od 1 kwietnia podwyżka dla nauczycieli wynosi ponad pięć procent. W ciągu trzech najbliższych lat pedagodzy dostaną 1000 złotych, których się domagają.
- Jest to protest oparty na nieprawdziwych przesłankach, że podwyżki nie zostały wypłacone. Od 1 kwietnia podwyżki obowiązują. Mamy zaplanowaną kolejną podwyżkę od stycznia przyszłego roku i następną od stycznia 2020 roku - tłumaczyła Anna Zalewska.
Dodała, że za trzy lata, po ocenie wyróżniającej, nauczyciele mają szansę otrzymać dodatkowe 500 złotych. Podkreślała też, że ostatnia podwyżka płac nauczycieli miała miejsce sześć lat temu.