Traktowała chorych jak prawdziwe dobro, a zawód pielęgniarki był dla niej powołaniem, wezwaniem z góry dla dobra potrzebujących - mówił kardynał Andeglo Amato w czasie uroczystości beatyfikacyjnych Hanny Chrzanowskiej, polskiej pielęgniarki i współpracownicy kardynała Karola Wojtyły.
Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w czasie uroczystości w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach mówił o zasługach Hanny Chrzanowskiej w opiece nad chorymi i ubogimi.
- Podczas jej pogrzebu kardynał Karol Wojtyła wygłosił wzruszającą mowę pochwalną mówiąc: dziękujemy Ci pani Hanno, że byłaś wśród nas, że byłaś jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze, zwłaszcza tego, które mówi "błogosławieni miłosierni" - przypominał kardynał Andeglo Amato.
Kardynał mówił też, że chorzy cieszyli się, że mogli mieć Hannę blisko siebie. - W atmosferę bólu i cierpienia Hanna potrafiła wnieść promień światła i radości. Dzięki wewnętrznemu pokojowi i prostocie zachowań była często nazywana "cioteczką", wzbudzając zaufanie, pokój, radość, a także nadzieję na przyszłość. Jej wiara w Boską Opatrzność oraz niebiańską przyszłość pobudzała do życia i do entuzjazmu - podkreślał.
Kardynał Andeglo Amato wspomniał lata 50., gdy ówczesne władze pozbawiły Hannę Chrzanowską możliwości wykonywania zawodu. - W okresie reżimu komunistycznego nie skarżyła się na kpiny i niesprawiedliwości, których doświadczała. Regularnie przystępowała do świętych sakramentów. Z powodu swoich przekonań religijnych została pozbawiona funkcji kierowniczki Szkoły Pielęgniarskiej. Pomimo tego, poświęciła w pełni swoje życie jako pielęgniarka, całkowicie oddana służbie chorym. Nie bała się nacisków partii, odważnie broniła własnych przekonań i organizowała okresowe rekolekcje dla chorych - mówił.
Proces beatyfikacyjny Hanny Chrzanowskiej trwał 20 lat. Za cud dokonany za jej wstawiennictwem uznano uzdrowienie, po rozległym wylewie krwi do mózgu, Zofii Szlendak-Cholewińskiej, pielęgniarki i wychowanki Hanny Chrzanowskiej. Nowa błogosławiona wyznaczyła standardy nowoczesnej opieki nad chorymi. Jest uważana za pionierkę domowych hospicjów w Polsce.
- Podczas jej pogrzebu kardynał Karol Wojtyła wygłosił wzruszającą mowę pochwalną mówiąc: dziękujemy Ci pani Hanno, że byłaś wśród nas, że byłaś jakimś wcieleniem Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze, zwłaszcza tego, które mówi "błogosławieni miłosierni" - przypominał kardynał Andeglo Amato.
Kardynał mówił też, że chorzy cieszyli się, że mogli mieć Hannę blisko siebie. - W atmosferę bólu i cierpienia Hanna potrafiła wnieść promień światła i radości. Dzięki wewnętrznemu pokojowi i prostocie zachowań była często nazywana "cioteczką", wzbudzając zaufanie, pokój, radość, a także nadzieję na przyszłość. Jej wiara w Boską Opatrzność oraz niebiańską przyszłość pobudzała do życia i do entuzjazmu - podkreślał.
Kardynał Andeglo Amato wspomniał lata 50., gdy ówczesne władze pozbawiły Hannę Chrzanowską możliwości wykonywania zawodu. - W okresie reżimu komunistycznego nie skarżyła się na kpiny i niesprawiedliwości, których doświadczała. Regularnie przystępowała do świętych sakramentów. Z powodu swoich przekonań religijnych została pozbawiona funkcji kierowniczki Szkoły Pielęgniarskiej. Pomimo tego, poświęciła w pełni swoje życie jako pielęgniarka, całkowicie oddana służbie chorym. Nie bała się nacisków partii, odważnie broniła własnych przekonań i organizowała okresowe rekolekcje dla chorych - mówił.
Proces beatyfikacyjny Hanny Chrzanowskiej trwał 20 lat. Za cud dokonany za jej wstawiennictwem uznano uzdrowienie, po rozległym wylewie krwi do mózgu, Zofii Szlendak-Cholewińskiej, pielęgniarki i wychowanki Hanny Chrzanowskiej. Nowa błogosławiona wyznaczyła standardy nowoczesnej opieki nad chorymi. Jest uważana za pionierkę domowych hospicjów w Polsce.