Do silnego wstrząsu w kopalni Zofiówka doszło w sobotę około godz. 11. Odczuwalny był w wielu miejscowościach. Z miejsca wstrząsu ewakuowało się wcześniej czterech górników, dwóch uratowano po kilku godzinach. Trafili do szpitala. Uratowani są przytomni, jeden ma kontuzjowany bark.

W niedzielę przed południem ratownicy dotarli do przygniecionego górnika - poinformował prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Daniel Ozon. Jak dodał, poszkodowany jest transportowany na noszach do bazy, gdzie dotrze około godz. 11. Tam lekarz sprawdzi jego funkcje życiowe.

Akcja rozpoczęła się w sobotę o godz. 11.25, ale ratownicy przez trzy godziny przebywali w bazie na dole, bo poziom stężenia metanu był zbyt wysoki. Przed godz. 15 poziom metanu spadł i osiągnął poziom około 40 procent. Wtedy ratownicy wyruszyli do strefy zagrożenia.

Z miejsca wstrząsu ewakuowało się czterech górników, do dwóch kolejnych ratownicy dotarli po kilku godzinach.

W sobotę wieczorem służbom ratunkowym udało się zlokalizować jednego z pięciu uwięzionych pod ziemią górników.

Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon poinformował na briefingu prasowym, że jest on przygnieciony elementami konstrukcji wyrobiska. Próbuje do niego dotrzeć kolejny oddział ratowników, wyposażony w ciężki sprzęt, bo w miejscu, w którym znajduje się górnik, jest niskie stężenie tlenu. Daniel Ozon zapewnił, że służby robią co mogą, by uratować uwięzionych pod ziemią pracowników kopalni.

Z kolei wiceprezes JSW do spraw technicznych Tomasz Śledź mówił, że zlokalizowany górnik nie daje żadnych znaków życia. - Dokładnie nie możemy stwierdzić, czy on nie żyje, musimy go wyciągnąć - zastrzegł. Kontaktu nie ma także z pozostałymi górnikami. Jak podkreślił, ekipy ratunkowe dostały polecenie, by poprzez rurociąg starać się przekazać sygnały, które mogą odczytać górnicy. Na razie jednak nie ma odpowiedzi.

W niedzielę ratownicy dotarli w okolice miejsca, z którego widzieli mężczyznę, jednak musieli się wycofać - powiedział wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych Tomasz Śledź.

- Niestety, zawartość metanu w tym miejscu przekraczała 5 procent. Ratownicy musieli się wycofać i przystąpiliśmy do budowania lutniociągu. Mamy tam zastęp specjalistyczny z Bytomia - powiedział Tomasz Śledź.

W sobotę wieczorem do kopalni przyjechał premier Mateusz Morawiecki. W krótkim oświadczeniu dla mediów zapewnił, że robione jest wszystko, aby uratować poszukiwanych.

Poinformował, że pod ziemią pracuje 12 ekip, na każdą składa się 7 ratowników. Szef rządu podkreślał, że zaangażowanie pracujących pod ziemią jest ogromne. Prawdopodobnie w poniedziałek powołana zostanie specjalna komisja, która zbada okoliczności wstrząsu i przebieg akcji ratowniczej.

W kościołach archidiecezji katowickiej wierni będą się modlić w niedzielę za górników i za ich rodziny. Specjalny list wystosował arcybiskup Wiktor Skworc.

Czytamy w nim: "Wołamy do Boga - Pana Życia - o ochronienie życia pięciu ofiar potężnego wstrząsu w czeluściach kopalni. Modlimy się za wszystkich niosących im pomoc, za ratowników górniczych i sztab ratowniczy. Z modlitewnym wsparciem stajemy przy rodzinach tych, którzy w planowym czasie nie wyjechali na powierzchnię i oczekują na pomoc w zasypanym chodniku".

Akcja ratownicza w kopalni Zofiówka trwa od kilkanastu godzin. Pod ziemią pracuje na zmianę 250 ratowników.