Unijni ministrowie pracy na spotkaniu w Luksemburgu mają w czwartek zatwierdzić przepisy o ograniczeniu delegowania pracowników. Sprzeciwiały się im kraje naszego regionu, a przede wszystkim Polska, która wysyła najwięcej osób do pracy za granicę. To ostatni już etap po tym, jak wcześniej przepisy zaakceptował Parlament Europejski.
Okres delegowania ma wynosić 12 miesięcy z możliwością wydłużenia o pół roku. Po tym okresie pracownicy będą objęci prawem pracy kraju, do którego zostali wysłani. To będzie problem dla małych i średnich firm, które do tej pory wysyłały na dłuższe kontrakty na przykład do pracy w sektorze budownictwa.
Ponadto uzgodnienia przewidują podniesienie płacy minimalnej i objęcie pracowników wszystkimi układami zbiorowymi. Przeciwnicy tych regulacji mówią, że rozeznanie się w gąszczu przepisów, które różnią się w zależności od kraju, będzie niezmiernie trudne.
Kiedy Europarlament przyjmował te przepisy, polscy deputowani negatywnie je komentowali.
- Tego małe i średnie firmy nie przełkną. Dzisiaj przedsiębiorcy mówią, że czują się niepewnie na rynku europejskim ze względu na brak jasności prawnej - mówiła Danuta Jazłowiecka.
- To jest dzielenie Europy. Dążyliśmy do tego, żeby rynek ujednolicić, a tu nagle bach, taka bariera - dodał europoseł Kosma Złotowski.
Polska i kraje naszego regionu mają za złe Komisji, że proponując przepisy w tej sprawie ugięła się pod presja Europy Zachodniej, która chce ograniczyć napływ tańszych pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej.
Ponadto uzgodnienia przewidują podniesienie płacy minimalnej i objęcie pracowników wszystkimi układami zbiorowymi. Przeciwnicy tych regulacji mówią, że rozeznanie się w gąszczu przepisów, które różnią się w zależności od kraju, będzie niezmiernie trudne.
Kiedy Europarlament przyjmował te przepisy, polscy deputowani negatywnie je komentowali.
- Tego małe i średnie firmy nie przełkną. Dzisiaj przedsiębiorcy mówią, że czują się niepewnie na rynku europejskim ze względu na brak jasności prawnej - mówiła Danuta Jazłowiecka.
- To jest dzielenie Europy. Dążyliśmy do tego, żeby rynek ujednolicić, a tu nagle bach, taka bariera - dodał europoseł Kosma Złotowski.
Polska i kraje naszego regionu mają za złe Komisji, że proponując przepisy w tej sprawie ugięła się pod presja Europy Zachodniej, która chce ograniczyć napływ tańszych pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej.