Francuski policjant, który zastrzelił 22-latka w Nantes, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. W reakcji na zastrzelenie młodego czarnoskórego mężczyzny, w mieście od kilku dni wybuchają zamieszki.
Policjant początkowo twierdził, że działał w obronie własnej podczas próby aresztowania 22-latka. Później jednak zmienił zeznania, z których wynika, że jego broń wypaliła przez przypadek. Funkcjonariusze twierdzili, że mężczyzna był podejrzewany o handel narkotykami i stawiał opór podczas aresztowania. Jednak według niektórych świadków, samochód 22-latka stał, gdy policja otworzyła ogień.
Śmierć mężczyzny wywołała zamieszki. W Nantes palono samochody, próbowano podpalić budynek szkoły i stację benzynową. W czwartek około tysiąca osób przeszło ulicami w tak zwanym "białym marszu", protestując przeciwko przemocy ze strony policji.
Śmierć mężczyzny wywołała zamieszki. W Nantes palono samochody, próbowano podpalić budynek szkoły i stację benzynową. W czwartek około tysiąca osób przeszło ulicami w tak zwanym "białym marszu", protestując przeciwko przemocy ze strony policji.