Prokuratura Okręgowa w Słupsku wszczęła śledztwo po nocnym pożarze kamienicy w Lęborku.
Rannych zostało 20 osób, w tym dziewięcioro dzieci. Troje z nich, w wieku 4, 13 i 16 lat, ma poparzenia od pięćdziesięciu do stu procent powierzchni ciała. Śledztwo prowadzone jest w kierunku podpalenia.
W szpitalach przebywa czworo dzieci. Ich stan jest ciężki. Najmłodsze ma kilka miesięcy. Pozostałych kilkanaście osób, dorośli i dzieci, nie wymagali hospitalizacji.
- Na terenie kamienicy cały czas pracują śledczy, którzy prowadzą oględziny budynku i zabezpieczają materiał dowodowy - mówi starszy sierżant Aleksandra Ligmanowska z policji w Lęborku. Zaznaczyła, że policjanci przesłuchują także świadków.
- Lokatorzy komunalnego budynku nie mogą do niego wejść, konieczny jest remont - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Marian Kurzydło zastępca burmistrza miasta.
Dodał, że mieszkańcy nie chcieli iść do lokali zastępczych i skorzystali z pomocy rodzin. Mieszkańcom pomaga Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Udziela on najpilniejszej pomocy materialnej, a także - w razie potrzeby - psychologicznej.
Ewentualnemu sprawcy podpalenia kamienicy grozi kara od 2 do 12 lat więzienia. Jeśli do pożaru doszło przez nieumyślne działanie, wówczas ten czyn zagrożony jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
W kamienicy mieszka 28 osób, w chwili pożaru było 25. Ogień pojawił się w nocy. Przyczyny pożaru na razie nie są znane, ustali je biegły.
W szpitalach przebywa czworo dzieci. Ich stan jest ciężki. Najmłodsze ma kilka miesięcy. Pozostałych kilkanaście osób, dorośli i dzieci, nie wymagali hospitalizacji.
- Na terenie kamienicy cały czas pracują śledczy, którzy prowadzą oględziny budynku i zabezpieczają materiał dowodowy - mówi starszy sierżant Aleksandra Ligmanowska z policji w Lęborku. Zaznaczyła, że policjanci przesłuchują także świadków.
- Lokatorzy komunalnego budynku nie mogą do niego wejść, konieczny jest remont - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin Marian Kurzydło zastępca burmistrza miasta.
Dodał, że mieszkańcy nie chcieli iść do lokali zastępczych i skorzystali z pomocy rodzin. Mieszkańcom pomaga Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Udziela on najpilniejszej pomocy materialnej, a także - w razie potrzeby - psychologicznej.
Ewentualnemu sprawcy podpalenia kamienicy grozi kara od 2 do 12 lat więzienia. Jeśli do pożaru doszło przez nieumyślne działanie, wówczas ten czyn zagrożony jest karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
W kamienicy mieszka 28 osób, w chwili pożaru było 25. Ogień pojawił się w nocy. Przyczyny pożaru na razie nie są znane, ustali je biegły.