Co najmniej 51 osób zginęło w tragicznych pożarach, które nawiedziły przede wszystkim północną część amerykańskiej Kalifornii. Bilans ofiar śmiertelnych wciąż rośnie, a władze podkreślają, że nie jest on ostateczny.
Służby wciąż poszukują zaginionych osób. Według ostatnich informacji jest ich ponad sto. W zdecydowanej większości są to seniorzy w wieku powyżej 65 lat. Ich rodziny podkreślają, że od dłuższego czasu nie mają z nimi kontaktu. Chodzi przede wszystkim o mieszkańców regionów położonych na północ od stolicy stanu Sacramento. Władze zwróciły się do oddziałów Gwardii Narodowej, aby przy pomocy psów poszukiwać spalone szczątki ludzkie.
Część ludzi, która zginęła, będzie można zidentyfikować tylko za pomocą badań DNA. W Kalifornii całkowicie spłonęło już osiem tysięcy domów. Sytuację na bieżąco śledzi Biały Dom. Przedstawiciele administracji prezydenckiej są na miejscu i zapowiedzieli różnego rodzaju pomoc dla poszkodowanych, w tym finansową. Władze zarządziły obowiązkową ewakuację dla 300 tysięcy mieszkańców. W akcji gaśniczej w tej chwili bierze udział ponad dziewięć tysięcy strażaków.
Część ludzi, która zginęła, będzie można zidentyfikować tylko za pomocą badań DNA. W Kalifornii całkowicie spłonęło już osiem tysięcy domów. Sytuację na bieżąco śledzi Biały Dom. Przedstawiciele administracji prezydenckiej są na miejscu i zapowiedzieli różnego rodzaju pomoc dla poszkodowanych, w tym finansową. Władze zarządziły obowiązkową ewakuację dla 300 tysięcy mieszkańców. W akcji gaśniczej w tej chwili bierze udział ponad dziewięć tysięcy strażaków.