Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym.
Zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha powiedział, że jest to wykonanie postanowienia zabezpieczającego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jak dodał, postanowienie nie jest samowykonalne, więc potrzebna była zmiana prawa i przygotowanie stosownej ustawy. Takie działania legislacyjne zostały podjęte.
- Jeśli chodzi o ustawę, to pan prezydent nie stwierdził, żeby tutaj występowała jakakolwiek niezgodność z polską konstytucją. Z drugiej strony ustawa oczywiście nie dotyczy sfer podstawowych, związanych z funkcjonowaniem nowo powoływanych Izb: Kontroli Nadzwyczajnej, Spraw Publicznych i Dyscyplinarnej oraz Skargi Nadzwyczajnej - powiedział minister Paweł Mucha.
Nowelizacja została uchwalona przez Sejm 21 listopada, 23 listopada zaakceptował ją Senat, trzy dni później trafiła na biurko Andrzeja Dudy. Prezydent miał czas do dzisiaj na podjęcie decyzji.
Nowelizacja zakłada między innymi, że sędzia Sądu Najwyższego albo sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który przeszedł w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia, powraca do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym 3 kwietnia tego roku, czyli w momencie wejścia w życie obecnie obowiązującej ustawy. Przepisy wskazują też, że jeśli do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym powrócił sędzia, który zajmował stanowisko I prezesa Sądu Najwyższego lub prezesa Sądu Najwyższego, kadencję uważa się za nieprzerwaną.
W poniedziałek konieczność zawieszenia obowiązującej dotąd ustawy o Sądzie Najwyższym ostatecznie orzekł unijny Trybunał Sprawiedliwości. Wyrok ogłosiła Wielka Izba Trybunału, złożona z 15 sędziów, potwierdzając tym samym wstępnie postanowienie wiceprezes Trybunału z października. Polska wprawdzie wprowadziła zmiany do ustawy, ale brakowało wtedy jeszcze podpisu prezydenta. W świetle prawa obowiązywała więc nadal ustawa, którą Komisja Europejska zaskarżyła do Trybunału.
- Jeśli chodzi o ustawę, to pan prezydent nie stwierdził, żeby tutaj występowała jakakolwiek niezgodność z polską konstytucją. Z drugiej strony ustawa oczywiście nie dotyczy sfer podstawowych, związanych z funkcjonowaniem nowo powoływanych Izb: Kontroli Nadzwyczajnej, Spraw Publicznych i Dyscyplinarnej oraz Skargi Nadzwyczajnej - powiedział minister Paweł Mucha.
Nowelizacja została uchwalona przez Sejm 21 listopada, 23 listopada zaakceptował ją Senat, trzy dni później trafiła na biurko Andrzeja Dudy. Prezydent miał czas do dzisiaj na podjęcie decyzji.
Nowelizacja zakłada między innymi, że sędzia Sądu Najwyższego albo sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który przeszedł w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia, powraca do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym 3 kwietnia tego roku, czyli w momencie wejścia w życie obecnie obowiązującej ustawy. Przepisy wskazują też, że jeśli do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym powrócił sędzia, który zajmował stanowisko I prezesa Sądu Najwyższego lub prezesa Sądu Najwyższego, kadencję uważa się za nieprzerwaną.
W poniedziałek konieczność zawieszenia obowiązującej dotąd ustawy o Sądzie Najwyższym ostatecznie orzekł unijny Trybunał Sprawiedliwości. Wyrok ogłosiła Wielka Izba Trybunału, złożona z 15 sędziów, potwierdzając tym samym wstępnie postanowienie wiceprezes Trybunału z października. Polska wprawdzie wprowadziła zmiany do ustawy, ale brakowało wtedy jeszcze podpisu prezydenta. W świetle prawa obowiązywała więc nadal ustawa, którą Komisja Europejska zaskarżyła do Trybunału.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Pytanie do tytanów intelektu rodem z PiS:
na czym polega nowelizowanie czegoś, co miało zostać zawieszone???
Gdzie logika, gdzie sens?
Trzeba będzie poczekać na lepszą ustawę o SN do czasu zasłużonego odejścia brukselskiej lewicy na śmietnik historii. Widząc co dzieje się na Zachodzie, jest to nieuniknione. Wtedy przestaniemy być z innymi "wybranymi" państwami chłopcami do bicia. Popis niekompetencji dały brukselskie liberały domagając się zawieszenia ustawy o SN jeszcze przed upływem terminu jaki miał Prezydent na podpisanie noweli.