Radio SzczecinRadio Szczecin » Polska i świat
Reklama
Zobacz
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

Fot. EC - Audiovisual Service / Mauro Bottaro
Fot. EC - Audiovisual Service / Mauro Bottaro
Były szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson uznał, że brexitowej umowy premier Theresy May nie da się uratować po niedawnej klęsce w parlamencie, ale - jak dodał - wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie może zostać odłożone w czasie.
Boris Johnson - obecnie jeden z liderów twardych eurosceptyków - przekonywał, że premier powinna żądać od Unii, by usunęła tzw. irlandzki bezpiecznik - mechanizm, który teoretycznie dopuszcza możliwość, że w Irlandii Północnej obowiązywałyby po brexicie inne zasady niż w reszcie Królestwa.

Podczas przemówienia przekonywał, że umowa nie ma najmniejszych szans na poparcie parlamentu nawet po modyfikacjach, ale zastrzegał, że Londyn nie powinien wstrzymywać realizacji procedury artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego, co odłożyłoby brexit w czasie. Część polityków - nie tylko z opozycji, ale też z rządu - sugeruje właśnie takie rozwiązanie. Boris Johnson dodał też, że straszenie tzw. twardym brexitem, czyli wyjściem bez umowy, jest na wyrost.

- Rozgrzejmy silniki, przestańmy się wahać i usuńmy irlandzki bezpiecznik. To ostatnia zbudowana w Brukseli blokada na ścieżce ku globalnej Brytanii - podkreślił polityk.

Theresa May ciągle próbuje zbudować koalicję, która poparłaby zmodyfikowaną wersję wynegocjowanych przez nią warunków wyjścia kraju z Unii Europejskiej. Prowadzi teraz rozmowy z przywódcami partii opozycyjnych i członkami poszczególnych frakcji w Partii Konserwatywnej, które w tym tygodniu zagłosowały przeciwko jej porozumieniu. Przywódca lewicy Jeremy Corbyn odmawia jednak spotkania, stawiając warunek, by premier wykluczyła wariant wyjścia bez umowy.

Brexitowy "plan B" premier przedstawi posłom w poniedziałek. Tymczasem konserwatywny poseł Nick Boles zaapelował o brexit według tzw. modelu norweskiego. Byłby to brexit łagodniejszy, niż ten forsowany dotąd przez Theresę May i zakładał między innymi pozostanie Królestwa we Wspólnym Rynku.

Tymczasem w "Timesie" pojawił się list niemieckich polityków, przedstawicieli biznesu, artystów i sportowców. " Żadna decyzja nie jest nieodwracalna " - piszą autorzy, dodając: " Nasze drzwi są otwarte. Brytyjczycy powinni wiedzieć, że z głębi serca mówimy: chcemy, żebyście zostali " - czytamy w liście podpisanym między innymi przez Annegret Kramp-Karrenbauer - następczynię Angeli Merkel w fotelu szefowej CDU, szefową SPD Andreę Nahles i liderów Zielonych. Wśród sygnatariuszy są też szefowie federacji związków zawodowych i związku przedsiębiorców, a także piłkarz Jens Lehmann czy Campino - wokalista grupy Toten Hosen.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty