Sąd uznał, że oskarżony miał ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem, dlatego zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Kazał też zapłacić po 10 tysięcy złotych bratu i trojgu dzieci zamordowanej kobiety.

Wszystko zaczęło się od banalnego sporu - mówił sędzia Mariusz Kurowski.
- To był zwykły sąsiedzki konflikt. Przepraszam za to określenie - o drzewo.

Ta tragedia rozegrała się w lutym ubiegłego roku w Czyżach niedaleko Chajnówki. 62-letnia kobieta wynajęła pilarzy, by przycięli gałęzie drzewa, które rosło na działce oskarżonego, ale rozrastało się nad jej posesją. Gdy mężczyzna to zobaczył, wziął nóż, którym kilka razy ugodził sąsiadkę. Jeden z pilarzy próbował ją ratować, ale oskarżony zaatakował i jego.

- Machając nożem po to, żeby go odgonić od siebie. Następnie zadał trzy najcięższe uderzenia nożem, z których jedno okazało się śmiertelne. - dodał Kurowski.

I właśnie to nasilenie złej woli - jak mówił sędzia Kurowski, wpłynęło na wymiar kary. Jednocześnie sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary, bo z opinii biegłych wynika, że oskarżony miał ograniczoną zdolność do kierowania swoim postępowaniem. Część uzasadnienia, która odnosiła się do stanu zdrowia oskarżonego była utajniona. Wyrok jest nieprawomocny.