Ulicami Krakowa przeszedł Marsz Pamięci. Pochód zorganizowano w rocznicę likwidacji przez Niemców krakowskiego getta w 1943 roku.
Jak wspomina Tadeusz Jakubowicz, przewodniczący gminy wyznaniowej żydowskiej w Krakowie, który uciekł z obozu, 76 lat temu był podobny dzień jak dziś.
- Bolały mnie nogi, zacząłem płakać. Mama w jednej ręce trzymała neseserek w kolorze niebieskim. Prowadzono nas z getta, ustawiano dwójkami, czwórkami - opowiada Jakubowicz.
O Marszu sprzed 76 lat opowiadał też dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa,
Michał Niezabitowski.
- Osoby z getta szły ulicą Lwowską, a potem już w stronę ulicy Jerozolimskiej. Tam, gdzie wchodziły wokół nowych bloków deweloperskich znajdowała się brama wejściowa do obozu. To nie była brama życia, to była brama śmierci - podkreślił Niezabitowski.
Uczestnicy marszu dotarli przed pomnik na terenie byłego obozu w Płaszowie, gdzie odbyły się dalsze uroczystości.
- Bolały mnie nogi, zacząłem płakać. Mama w jednej ręce trzymała neseserek w kolorze niebieskim. Prowadzono nas z getta, ustawiano dwójkami, czwórkami - opowiada Jakubowicz.
O Marszu sprzed 76 lat opowiadał też dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa,
Michał Niezabitowski.
- Osoby z getta szły ulicą Lwowską, a potem już w stronę ulicy Jerozolimskiej. Tam, gdzie wchodziły wokół nowych bloków deweloperskich znajdowała się brama wejściowa do obozu. To nie była brama życia, to była brama śmierci - podkreślił Niezabitowski.
Uczestnicy marszu dotarli przed pomnik na terenie byłego obozu w Płaszowie, gdzie odbyły się dalsze uroczystości.