Media społecznościowe w ogniu krytyki po zamachu w Christchurch. W piątek 28-letni napastnik, który zabił 50 osób zdołał przeprowadzić 17-minutową transmisję "na żywo" z ataków.
Premier Nowej Zelandii zaapelowała właśnie o globalną walkę z nienawiścią i rasizmem, również w mediach społecznościowych.
Dziennikarze, publicyści, ale także wielu mieszkańców Nowej Zelandii ostro krytykują media społecznościowe, że te dopuściły do transmisji wideo z ataków. Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern apelowała do uczniów jednej ze szkół w Christchurch, by pomogli w walce z nienawiścią w internecie.
Władze Facebooka bronią się, że wideo z zamachów zobaczyło zaledwie 4 tysiące osób, po czym klip został zdjęty. Portal społecznościowy twierdzi, że pierwszy raport na temat transmisji otrzymał 12 minut po rozpoczęciu transmisji. W ciągu następnych 24 godzin Facebook miał zablokować półtora miliona kopii nagrania na profilach użytkowników. Równocześnie jednak media informują, że film pojawił się także na Twitterze i na YouTube. Klip miał też trafić na jeden z portali prowadzonych przez sympatyków skrajnej prawicy.
Całą sprawę bada teraz nowozelandzka policja. Władze Nowej Zelandii zdecydowały, że jakiekolwiek udostępnienie transmisji zamachowca będzie od teraz przestępstwem.
O zdecydowane działania w tej sprawie zaapelowały do mediów społecznościowych także władze Wielkiej Brytanii i Australii. Premier Australii chce, aby sprawa stała się tematem najbliższego spotkania grupy G20.
Dziennikarze, publicyści, ale także wielu mieszkańców Nowej Zelandii ostro krytykują media społecznościowe, że te dopuściły do transmisji wideo z ataków. Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern apelowała do uczniów jednej ze szkół w Christchurch, by pomogli w walce z nienawiścią w internecie.
Władze Facebooka bronią się, że wideo z zamachów zobaczyło zaledwie 4 tysiące osób, po czym klip został zdjęty. Portal społecznościowy twierdzi, że pierwszy raport na temat transmisji otrzymał 12 minut po rozpoczęciu transmisji. W ciągu następnych 24 godzin Facebook miał zablokować półtora miliona kopii nagrania na profilach użytkowników. Równocześnie jednak media informują, że film pojawił się także na Twitterze i na YouTube. Klip miał też trafić na jeden z portali prowadzonych przez sympatyków skrajnej prawicy.
Całą sprawę bada teraz nowozelandzka policja. Władze Nowej Zelandii zdecydowały, że jakiekolwiek udostępnienie transmisji zamachowca będzie od teraz przestępstwem.
O zdecydowane działania w tej sprawie zaapelowały do mediów społecznościowych także władze Wielkiej Brytanii i Australii. Premier Australii chce, aby sprawa stała się tematem najbliższego spotkania grupy G20.