W Parlamencie Europejskim odbyła się dyskusja na temat przyczyn pożarów w Australii i innych klęsk żywiołowych, do których doszło w ostatnich latach.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Marosz Szefczovicz mówił w Strasburgu, że do podobnych zjawisk jak ostatnio w Australii będzie na całym świecie dochodziło coraz częściej. Jego zdaniem „nauka pokazuje wyraźnie, że ocieplenie klimatu będzie zwiększało częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych”.
- Te zjawiska będą coraz bardziej nas dotykały. Czy potrzebujemy więcej dowodów na to, że przeciwdziałanie zmianom klimatycznym oraz niszczeniu środowiska jest absolutnie konieczne? - pytał wiceprzewodniczący komisji.
Europosłanka ludowców, Hildegard Bentele mówiła, że Unia Europejska musi przyspieszyć działania zmierzające do ograniczenia emisji dwutlenku węgla oraz nakłaniać inne regiony do podobnych działań.
- Potrzebujemy nie tylko dyplomacji na szczytach i konferencjach, ale musimy nieustannie zabiegać o to, by osiągnięte zostały cele opisane w porozumieniu paryskim i „zielonym ładzie”- zaznaczyła polityk.
Partie nacjonalistyczne zarzucały liberałom w Parlamencie Europejskim „histerię” i „wykorzystywanie tragedii do własnych politycznych celów”. Deputowani z grupy Tożsamość i Demokracji mówili, że do masowych pożarów w Australii dochodziło już XIX wieku.
Konserwatyści przekonywali tymczasem, że Parlament Europejski powinien zacząć walkę z emisją dwutlenku węgla od siebie.
- Jakże ten parlament troszczy się o klimat, skoro raz w miesiącu wszyscy europosłowie przenoszą się na cztery dni do Strasburga, generując tym samym produkcję CO2 - powiedziała europosłanka Prawa i Sprawiedliwości, Jadwiga Wiśniewska
Pożary w Australii trwają od września. Ogień strawił tam już blisko dziesięć milionów hektarów terenów zielonych, zniszczonych zostało ponad dwa tysiące domów. Zginęło co najmniej 28 osób, ale też około miliarda zwierząt.
Unia Europejska, ale też poszczególne kraje członkowskie, w tym Polska, zaoferowały Australii pomoc w gaszeniu pożarów. Według australijskich władz „na razie nie jest ona konieczna”.