Światowa Organizacja Zdrowia chce nadal współpracować z USA. To odpowiedź na wcześniejszą deklarację prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Donald Trump kilka dni temu mówił, że Waszyngton zerwie relacje z WHO i po raz kolejny oskarżył organizację o "służenie interesom Chin".
Szef Światowej Organizacji Zdrowia, Tedros Adhanom Ghebreyesus w czasie wideokonferencji prasowej w Genewie chwalił dotychczasowe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w działania WHO. Podkreślał, że - mimo zapowiedzi Donalda Trumpa - ma nadzieję, że relacje nie zostaną zerwane.
- Od wielu lat świat odnosił korzyści z mocnego zaangażowania się władz i mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Hojny wkład rządu USA i Amerykanów w sprawy zdrowia na świecie przez wiele dekad pozwolił uczynić wiele dobra na świecie. Naszym życzeniem jest kontynuacja tej współpracy - mówił.
Amerykański prezydent od kilku tygodni oskarża WHO, że ta jest pod wpływem Chin i zbyt późno informowała świat o koronawirusie.
Zagroził też wycofaniem amerykańskiej składki, która stanowi 18 procent budżetu Światowej Organizacji Zdrowia.
Krytycy amerykańskiego prezydenta przypominają, że to właśnie w USA liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 jest największa na świecie. Podkreślają też, że WHO wprowadziła stan pandemii wcześniej niż amerykański rząd nałożył pierwsze restrykcje w związku z koronawirusem.
Szef Światowej Organizacji Zdrowia, Tedros Adhanom Ghebreyesus w czasie wideokonferencji prasowej w Genewie chwalił dotychczasowe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w działania WHO. Podkreślał, że - mimo zapowiedzi Donalda Trumpa - ma nadzieję, że relacje nie zostaną zerwane.
- Od wielu lat świat odnosił korzyści z mocnego zaangażowania się władz i mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Hojny wkład rządu USA i Amerykanów w sprawy zdrowia na świecie przez wiele dekad pozwolił uczynić wiele dobra na świecie. Naszym życzeniem jest kontynuacja tej współpracy - mówił.
Amerykański prezydent od kilku tygodni oskarża WHO, że ta jest pod wpływem Chin i zbyt późno informowała świat o koronawirusie.
Zagroził też wycofaniem amerykańskiej składki, która stanowi 18 procent budżetu Światowej Organizacji Zdrowia.
Krytycy amerykańskiego prezydenta przypominają, że to właśnie w USA liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 jest największa na świecie. Podkreślają też, że WHO wprowadziła stan pandemii wcześniej niż amerykański rząd nałożył pierwsze restrykcje w związku z koronawirusem.