Kierowcy TiR-ów odpoczywający w kabinach będą karani - nowe regulacje wprowadzają Niemcy.
Przepisy mówią m.in. o tym, że kierowca w tygodniu musi mieć zapewniony 45-godzinny odpoczynek w domu, bazie przedsiębiorstwa lub wskazanym obiekcie wyposażonym w pełne zaplecze sanitarne.
Jeżeli kierowca będzie odpoczywał w kabinie ciężarówki - zostanie ukarany mandatem w wysokości 60 euro za każdą godzinę spędzoną w aucie. Kary dla pracodawcy są trzykrotnie wyższe.
- Tu nie chodzi o dobro kierowców a o celowe podwyższanie kosztów działalności przewoźników ze wschodniej Europy - mówił w programie "Radio Szczecin na Wieczór" właściciel firmy transportowej ze Szczecina Aleksander Milewski. - Jest nacisk na kary, bo po jej zapłaceniu nie musimy już szukać hotelu. Nie mówimy tu o dumpingu socjalnym, wygodzie czy odpoczynku i bezpieczeństwie kierowcy. To są dodatkowe opłaty od przewoźników spoza Niemiec.
- Okazuje się, że bycie najlepszym w Unii Europejskiej jest zastrzeżone tylko dla wybranych - komentuje europoseł i były minister transportu Bogusław Liberadzki. - Dochodzimy do takiego momentu, że jakikolwiek sektor polskiej gospodarki, a w tym teraz sektor międzynarodowych przewoźników drogowych nie ma prawa w UE być najlepszym wśród najlepszych. Okazuje się, że bycie najlepszym jest zastrzeżone tylko dla określonych państw i nikt inny nie ma prawa być lepszym.
Transport drogowy to jeden z filarów polskiej gospodarki, wytwarza około 5 proc. polskiego PKB.
Jeżeli kierowca będzie odpoczywał w kabinie ciężarówki - zostanie ukarany mandatem w wysokości 60 euro za każdą godzinę spędzoną w aucie. Kary dla pracodawcy są trzykrotnie wyższe.
- Tu nie chodzi o dobro kierowców a o celowe podwyższanie kosztów działalności przewoźników ze wschodniej Europy - mówił w programie "Radio Szczecin na Wieczór" właściciel firmy transportowej ze Szczecina Aleksander Milewski. - Jest nacisk na kary, bo po jej zapłaceniu nie musimy już szukać hotelu. Nie mówimy tu o dumpingu socjalnym, wygodzie czy odpoczynku i bezpieczeństwie kierowcy. To są dodatkowe opłaty od przewoźników spoza Niemiec.
- Okazuje się, że bycie najlepszym w Unii Europejskiej jest zastrzeżone tylko dla wybranych - komentuje europoseł i były minister transportu Bogusław Liberadzki. - Dochodzimy do takiego momentu, że jakikolwiek sektor polskiej gospodarki, a w tym teraz sektor międzynarodowych przewoźników drogowych nie ma prawa w UE być najlepszym wśród najlepszych. Okazuje się, że bycie najlepszym jest zastrzeżone tylko dla określonych państw i nikt inny nie ma prawa być lepszym.
Transport drogowy to jeden z filarów polskiej gospodarki, wytwarza około 5 proc. polskiego PKB.
- Tu nie chodzi o dobro kierowców a o celowe podwyższanie kosztów działalności przewoźników ze wschodniej Europy - mówił w programie "Radio Szczecin na Wieczór" właściciel firmy transportowej ze Szczecina Aleksander Milewski.