Radio SzczecinRadio Szczecin » Biznes
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz
Reklama
Zobacz

Londyn. Fot. Mariusz Niedźwiecki [Radio Szczecin/Archiwum]
Londyn. Fot. Mariusz Niedźwiecki [Radio Szczecin/Archiwum]
Unijni imigranci po Brexicie będą mogli zostać w Wielkiej Brytanii, nawet jeśli rokowania rozwodowe z Unią się załamią - donosi dziennik Daily Telegraph.
Dotychczas brytyjski rząd odmawiał dania przybyszom z Unii jednostronnych gwarancji. Wskazywał, że los imigrantów to część skomplikowanych negocjacji. Ale według przecieków gabinet Theresy May zmienia zdanie, a w tym tygodniu Polacy, Bułgarzy czy Francuzi mają taką gwarancję dostać.

Imigranci będą mogli na Wyspach zostać, pobierać zasiłki, będą mieli dostęp do służby zdrowia utrzymywanej z podatków. Wciąż będą też mieli prawo sprowadzać zza granicy swoich bliskich. Wszystko to - niezależnie od wyników rokowań brexitowych z Brukselą. Gabinet Theresy May wskazywał dotąd, że kwestia imigrantów to część skomplikowanych negocjacji, a los około trzech milionów imigrantów unijnych na Wyspach powiązany jest między innymi z losem Brytyjczyków mieszkających na terenie Unii. Tymczasem według przecieków gabinet Theresy May zmienia zdanie, a w tym tygodniu Polacy, Bułgarzy czy Francuzi mają dostać jednostronne gwarancje. Powodem jest obawa, że po Brexicie na Wyspach zabrakłoby rąk do pracy.

Gwarancje znajdują się w jednym z 83 dokumentów przedstawiających rządowy plan awaryjny na wypadek braku porozumienia. Gabinet Theresy May opublikuje je w tym tygodniu, a dziennik dotarł do egzemplarza poświęconego sytuacji Polaków, Francuzów czy Portugalczyków mieszkających dziś na Wyspach. Dokument podkreśla, że szereg planów awaryjnych w innych sektorach zadziała tylko przy założeniu, że Wielka Brytania nie wyrzuci imigrantów, a w kluczowych sektorach gospodarki nie zabraknie pracowników.

Jednostronne gwarancje obowiązywać mają nawet, jeśli Unia i Londyn nie dojdą do porozumienia, a obywatele brytyjscy w Hiszpanii czy we Francji nie otrzymają podobnych praw.

Czołowy eurosceptyk Jacob Rees-Mogg mówi dziennikowi, że to słuszne, bo imigranci przybyli tu legalnie, a "Zjednoczone Królestwo nie jest państwem, które stosuje prawo wstecz". Ale już jego kolega partyjny David Jones protestuje i upomina się o Brytyjczyków żyjących we Francji czy w Hiszpanii. - Musimy dbać o interes naszych obywateli - alarmuje polityk w rozmowie z Daily Telegraph'em.
Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR).

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty