Lekarz na oko ocenił, że życiu dziecka nie grozi niebezpieczeństwo - w tym tonie zarząd szpitala w Gryfinie komentuje odmowę zbadania 4-latka, którego kopnął koń.
Tłumaczyła, że trwa spotkanie i wręczyła nam oświadczenie. Choć jak twierdzi ojciec małego Filipa, lekarz w izbie przyjęć nawet nie dotknął chłopca, to w oświadczeniu czytamy:
"Nie było bezpośredniego zagrożenia życia dziecka, samodzielnie komunikowało się z lekarzem, a ojciec nie zgłaszał dodatkowych uwag co do postępowania lekarza. Aby wykluczyć nieprzewidziane okoliczności, lekarz skierował chłopca do szpitala przy Wojciecha w Szczecinie".
Kilka dni temu w podgryfińskiej wsi koń kopnął czterolatka w brzuch. Ojciec dziecka przywiózł syna do izby przyjęć w gryfińskim szpitalu.
- Chciałem, aby lekarz zobaczył czy nie ma zagrożenia życia, a ten, który pełnił dyżur, jedynie "rzucił okiem" i powiedział, że nie ma uprawnień do badania dziecka - opowiada ojciec Filipa.
Mężczyzna zawiózł czterolatka do szpitala dziecięcego w Szczecinie. Tam lekarze zbadali dziecko. Okazało się, że obrażenia są niegroźne, chłopiec jest już w domu.
Rodzice Filipa chcą skierować sprawę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Fundusz za odmowę badania może nałożyć na szpital karę w wysokości nawet 10 tysięcy złotych.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Zgloszenie do urzedow skarbowych z takimi lekarzami i ew. sadu pracy bo w 100% okradaja panstwo. Moim zdaniem na te zachlanne na pieniadze srodowisko tylko urzad skarbowy
I tak się rozdmuchuje afery w Polsce. Dziecko przecież w ten sam dzień wróciło do domu, a rodzice mogli spać spokojnie bo obejrzał je SPECJALISTA. Media powinny zainteresować się, kto zajmował się dzieckiem, jak doszło do kopnięcia, czy 4-latek był w ogóle pilnowany czy zwierze jest zdrowe, agresywne i właściwe instytucje powinny się tym zająć. Co te zwierze może następnym razem zrobić niedopilnowanemu dziecku?