Już kilkadziesiąt osób poparzonych podczas grillowania trafiło w te wakacje do Zachodniopomorskiego Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach. Nie ma tygodnia, by lecznica nie przyjęła "pacjenta grillowego" - tak określają ich pracownicy szpitala.
Ordynator oparzeniówki Andrzej Krajewski przyznaje, że jeszcze parę lat temu w wakacje trafiało tu od kilku do kilkunastu pacjentów, którzy poparzyli się podczas rozpalania grilla. Teraz jest ich trzy razy więcej.
- Czasami przyjmujemy poszkodowanych z ciężkimi uszkodzeniami skóry, które zostawiają po sobie trwałe blizny i oszpecenia - mówi Krajewski. - Takie wypadki mają miejsce, ponieważ ludzie często używają produktów, które mają za zadanie szybko rozpalić grilla, co nie oznacza, że zawsze są one bezpieczne.
Ostatni pacjent trafił na oddział w Gryficach kilka dni temu. Pan Daniel ma liczne rany na nogach, rękach i klatce piersiowej.
- Razem z synem chcieliśmy zrobić grilla. Kiedy grill nie chciał się rozpalić, syn dolał rozpałki w płynie. W pewnym momencie zakrętka od butelki wyskoczyła i płyn razem z ogniem poszły na mnie - opowiada pan Daniel.
Krajewski dodaje, że sezon na poparzonych podczas rozpalania grilla powoli dobiega końca. Wkrótce rozpocznie się jednak kolejny - zimowy, czyli na poparzonych w trakcie wybuchów butli gazowych czy piecyków.
Do gryfickiego szpitala trafiają pacjenci z całego województwa zachodniopomorskiego. Czasem też z Pomorskiego i innych rejonów Polski. Oddział leczenia oparzeń w Gryficach działa od 14 lat.
- Czasami przyjmujemy poszkodowanych z ciężkimi uszkodzeniami skóry, które zostawiają po sobie trwałe blizny i oszpecenia - mówi Krajewski. - Takie wypadki mają miejsce, ponieważ ludzie często używają produktów, które mają za zadanie szybko rozpalić grilla, co nie oznacza, że zawsze są one bezpieczne.
Ostatni pacjent trafił na oddział w Gryficach kilka dni temu. Pan Daniel ma liczne rany na nogach, rękach i klatce piersiowej.
- Razem z synem chcieliśmy zrobić grilla. Kiedy grill nie chciał się rozpalić, syn dolał rozpałki w płynie. W pewnym momencie zakrętka od butelki wyskoczyła i płyn razem z ogniem poszły na mnie - opowiada pan Daniel.
Krajewski dodaje, że sezon na poparzonych podczas rozpalania grilla powoli dobiega końca. Wkrótce rozpocznie się jednak kolejny - zimowy, czyli na poparzonych w trakcie wybuchów butli gazowych czy piecyków.
Do gryfickiego szpitala trafiają pacjenci z całego województwa zachodniopomorskiego. Czasem też z Pomorskiego i innych rejonów Polski. Oddział leczenia oparzeń w Gryficach działa od 14 lat.