Dyrektor nie przestrzegał prawa, nie współpracował z rodzicami, wreszcie: nie zapewnił pełnego bezpieczeństwa uczniom - to wnioski po kontroli kuratorium w szczecińskiej Szkole Podstawowej nr 63.
Kontroli domagali się rodzice. Alarmowali, że szkoła nie jest sobie w stanie poradzić z agresywnym uczniem, a także, że w placówce integracyjnej nie było wymaganego prawem podziału na grupy.
Dyrektorka SP 63 Barbara Matczak tłumaczy, że przyzwolenie na łamanie prawa wydał wydział oświaty urzędu miasta. - Był taki podział na grupy zaplanowany. Nie został zatwierdzony ze względu na obowiązujące wskaźniki - mówi Matczak.
Zachowanie niesfornego ucznia szkoła stara się zmienić od blisko dwóch lat. - Zarówno przez wychowawcę, pedagoga i psychologa szkolnego - dodaje dyrektorka.
Kuratorium jednak oceniło, że szkoła sobie z tą sprawą nie radzi i nakazało natychmiastowe wcielenie planu naprawczego.
Mama jednego z uczniów wielokrotnie zwracała uwagę kuratorium, że kolega regularnie bije jej syna. - Trzy razy w tygodniu dostaję telefon, że mam go zabrać od pielęgniarki, ponieważ albo został pokopany, albo został pobity albo został opluty na lekcji - skarży się kobieta. - I de facto nie ma kary.
Wydział oświaty czeka na efekty działań naprawczych w szkole, a kuratorium czeka na ocenę dyrektorki. Jeżeli będzie negatywna, wystąpi o jej odwołanie.
Dyrektorka SP 63 Barbara Matczak tłumaczy, że przyzwolenie na łamanie prawa wydał wydział oświaty urzędu miasta. - Był taki podział na grupy zaplanowany. Nie został zatwierdzony ze względu na obowiązujące wskaźniki - mówi Matczak.
Zachowanie niesfornego ucznia szkoła stara się zmienić od blisko dwóch lat. - Zarówno przez wychowawcę, pedagoga i psychologa szkolnego - dodaje dyrektorka.
Kuratorium jednak oceniło, że szkoła sobie z tą sprawą nie radzi i nakazało natychmiastowe wcielenie planu naprawczego.
Mama jednego z uczniów wielokrotnie zwracała uwagę kuratorium, że kolega regularnie bije jej syna. - Trzy razy w tygodniu dostaję telefon, że mam go zabrać od pielęgniarki, ponieważ albo został pokopany, albo został pobity albo został opluty na lekcji - skarży się kobieta. - I de facto nie ma kary.
Wydział oświaty czeka na efekty działań naprawczych w szkole, a kuratorium czeka na ocenę dyrektorki. Jeżeli będzie negatywna, wystąpi o jej odwołanie.