Jak przekonać najmłodsze dzieci do gry w piłkę nożną, czy Nordic Walking to dobra lekcja wf-u i co to jest Touch Rugby? Ponad 150 wuefistów z regionu przyszło posłuchać wykładów o nowoczesnych i atrakcyjnych dla uczniów lekcjach wychowania fizycznego.
Kongres po raz drugi zorganizował Wydział Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego.
Dr Miłosz Stępiński radził nauczycielom, jak zachęcić go gry w piłkę nożną najmłodsze dzieci.
- Szczególnie nauczycielkom klas 1-3, które nie mają z piłką nożną nic wspólnego, żeby pokazać, że organizacja zajęć z piłki nożnej nie jest trudnym elementem. Wystarczy parę pachołków, piłka i proste środki treningowe, które mamy dla nich przygotowane - mówił Stępiński.
Według wuefisty ze Szczecina Kuby Krystofiaka, w podstawówce najlepiej sprawdzają się gry zespołowe, ale niekoniecznie siatkówka czy koszykówka. - Osobiście prowadzę Touch Rugby. Podania są wykonywane do tyłu, dzieci mają przebiec z jednej części boiska na drugą i przyłożyć piłkę na końcowej linii - tłumaczy Krystofiak.
Nauczyciele są kreatywni, jednak często w szkołach brakuje dobrego zaplecza: siłowni i hal. - W dodatku klasy są zbyt liczne - tłumaczył nauczyciel z Kołobrzegu Piotr Janowski. - 20-25 osób na lekcji to za dużo. Inaczej pracuje się z grupą 10-osobową.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2013 roku wynika, że w podstawówkach nie ćwiczy 15 procent uczniów. W gimnazjum - 23 proc, a w szkołach ponadgimnazjalnych - 30 procent.
Dr Miłosz Stępiński radził nauczycielom, jak zachęcić go gry w piłkę nożną najmłodsze dzieci.
- Szczególnie nauczycielkom klas 1-3, które nie mają z piłką nożną nic wspólnego, żeby pokazać, że organizacja zajęć z piłki nożnej nie jest trudnym elementem. Wystarczy parę pachołków, piłka i proste środki treningowe, które mamy dla nich przygotowane - mówił Stępiński.
Według wuefisty ze Szczecina Kuby Krystofiaka, w podstawówce najlepiej sprawdzają się gry zespołowe, ale niekoniecznie siatkówka czy koszykówka. - Osobiście prowadzę Touch Rugby. Podania są wykonywane do tyłu, dzieci mają przebiec z jednej części boiska na drugą i przyłożyć piłkę na końcowej linii - tłumaczy Krystofiak.
Nauczyciele są kreatywni, jednak często w szkołach brakuje dobrego zaplecza: siłowni i hal. - W dodatku klasy są zbyt liczne - tłumaczył nauczyciel z Kołobrzegu Piotr Janowski. - 20-25 osób na lekcji to za dużo. Inaczej pracuje się z grupą 10-osobową.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2013 roku wynika, że w podstawówkach nie ćwiczy 15 procent uczniów. W gimnazjum - 23 proc, a w szkołach ponadgimnazjalnych - 30 procent.