Ostatnia grupa 12 Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina wróciła do Polski. Samolot ze 152 żołnierzami na pokładzie wylądował w środę po południu na lotnisku w Goleniowie.
Na swoich ludzi czekał dowódca "Błękitnej Brygady" - gen. Andrzej Tuz. Tłumaczył, że nie mógł ich nie przywitać. - To jest kwiat armii. Poszedłbym z nimi wszędzie. Równocześnie ciężko określać ich mianem "bohaterowie". To nie my. To te dzieci i żony, które czekają na swoich ojców i mężów, są bohaterami - przyznał Tuz.
Joanna Zychowicz z córką Zuzią czekały na powrót Piotra prawie osiem miesięcy. - Mąż widział pierwsze uśmiechy córeczki i słyszał jej pierwsze słowa przez Skype'a. Teraz będzie miał okazję doznać tego wszystkiego osobiście - cieszyła się Joanna.
- Zuzia miała cztery miesiące, gdy wyjeżdżałem. Za trzy dni skończy roczek - dodał major Piotr Zychowicz.
Po powrocie do domu wielu żołnierzy chce spełnić swoje marzenia. - Na początek te kulinarne. Zjemy barszczyk, może flaczki. To, co będzie później, niech zostanie moją słodką tajemnicą - żartował chorąży Artur Walento.
Jedyną osobą, na którą nie czeka żona czy narzeczona jest Roman Dziadosz - kapelan XII zmiany PKW. To on był 152. wojskowym. Ostatni wyszedł z samolotu i przywitał się z dowódcą. - Panie generale! Melduję, że przywiozłem wszystkich żołnierzy.
W Afganistanie został jeszcze pluton 12 Brygady Zmechanizowanej. 30 wojskowych ochrania polskiego przedstawiciela w dowództwie międzynarodowych sił ISAF w Kabulu. Do kraju wrócą w czerwcu.
Joanna Zychowicz z córką Zuzią czekały na powrót Piotra prawie osiem miesięcy. - Mąż widział pierwsze uśmiechy córeczki i słyszał jej pierwsze słowa przez Skype'a. Teraz będzie miał okazję doznać tego wszystkiego osobiście - cieszyła się Joanna.
- Zuzia miała cztery miesiące, gdy wyjeżdżałem. Za trzy dni skończy roczek - dodał major Piotr Zychowicz.
Po powrocie do domu wielu żołnierzy chce spełnić swoje marzenia. - Na początek te kulinarne. Zjemy barszczyk, może flaczki. To, co będzie później, niech zostanie moją słodką tajemnicą - żartował chorąży Artur Walento.
Jedyną osobą, na którą nie czeka żona czy narzeczona jest Roman Dziadosz - kapelan XII zmiany PKW. To on był 152. wojskowym. Ostatni wyszedł z samolotu i przywitał się z dowódcą. - Panie generale! Melduję, że przywiozłem wszystkich żołnierzy.
W Afganistanie został jeszcze pluton 12 Brygady Zmechanizowanej. 30 wojskowych ochrania polskiego przedstawiciela w dowództwie międzynarodowych sił ISAF w Kabulu. Do kraju wrócą w czerwcu.