Ponad 50 razy w ciągu ubiegłego roku policja musiała interweniować z powodu ataków na ratowników medycznych w regionie.
Połowa tych zdarzeń miała miejsce w Szczecinie a sprawcami byli głównie ci, którym ratownicy udzielali pomocy. Jak tłumaczy rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego - Paulina Targaszewska, do tego typu zdarzeń dochodzi głównie pod wpływem alkoholu.
- Najczęściej jest tak, że dochodzi do wyzwisk, gróźb, przede wszystkim słownych. Natomiast, kiedy zdarzają się takie bardzo niebezpieczne sytuacje, to zazwyczaj to są już rękoczyny. Pacjenci albo ich bliscy, potrafią popychać ratowników, szarpać, bić, kopać. Zdarza się też, że niszczą karetkę albo sprzęty, które się w nich znajdują. Czasem nawet zajeżdżają karetce drogę, kiedy ta jedzie na wezwanie - wymienia Targaszewska.
Ostatnia taka niebezpieczna sytuacja miała miejsce we wtorek. W Nowogardzie kobieta, która miała w wydychanym powietrzu 1,5 promila alkoholu, szarpała i uderzyła ratownika.
- Najczęściej jest tak, że dochodzi do wyzwisk, gróźb, przede wszystkim słownych. Natomiast, kiedy zdarzają się takie bardzo niebezpieczne sytuacje, to zazwyczaj to są już rękoczyny. Pacjenci albo ich bliscy, potrafią popychać ratowników, szarpać, bić, kopać. Zdarza się też, że niszczą karetkę albo sprzęty, które się w nich znajdują. Czasem nawet zajeżdżają karetce drogę, kiedy ta jedzie na wezwanie - wymienia Targaszewska.
Ostatnia taka niebezpieczna sytuacja miała miejsce we wtorek. W Nowogardzie kobieta, która miała w wydychanym powietrzu 1,5 promila alkoholu, szarpała i uderzyła ratownika.