Giermasz
Radio SzczecinRadio Szczecin » Giermasz » RECENZJE
Sakura Wars
Sakura Wars
W alternatywnej rzeczywistości steampunkowej Japonii lat 40-tych ludzkość zmaga się z najazdem, hmm, demonów. Jedynym ratunkiem są rozmieszczone na całym świecie specjalne oddziały Imperial Combat Revue. Młode kobiety (głównie, zdarzają się chłopaki) walczą z maszkarami za sterami mechów Kobu. A w czasie pokoju dziewczyny, dla niepoznaki, pracują... jako artystki. Ulokowany w teatrze tokijski oddział Flower Division (tak, tak, "Kwiatuszki") od dawna nie może się pochwalić sukcesem, ani na polu walki, ani na scenie i grozi mu likwidacja. Więc jako oddelegowany do jednostki kapitan Seijuro Kamiyama musisz Drogi Graczu przywrócić dziewczętom wiarę w siebie. Żeby odeprzeć demony i, hmm, wygrać konkurs artystyczny... No i na randkę można się umówić...

Grę do recenzji dostaliśmy od polskiego wydawcy firmy Cenega.
GIERMASZ-Recenzja Sakura Wars

... tak, wiem jak to brzmi. Napędzane parą (no jak steampunk, to steampunk) wielkie roboty-mechy, demony, teatr, słodkie dziewczyny i randki... Tak - Sakura Wars to "japońskie dziwactwo". Właściwie do skwitowania tradycyjnym stwierdzeniem "tylko dla fanów" - i jak jesteś fanem, to zdecydowanie polecam! Jednak w tej recenzji chciałbym zwrócić uwagę na elementy, które mogą - choć nie muszą - przekonać także osoby dotychczas nie mające styczności z japońską szkołą robienia gier. Naturalnie, jeżeli alergicznie reagujesz na "wielkie mangowe oczy" - to Sakura Wars stanowczo nie jest dla Ciebie. Za to inni gracze (jeżeli dadzą radę przyzwyczaić się do konwencji) mogą się dobrze bawić.

Chociażby dlatego, że na ekranie Sakura Wars prezentuje się naprawdę dobrze. Co prawda nie jest to nic, czego bym już w japońskich grach nie widział. Ale dzięki sporemu budżetowi na produkcję, dało się poszczególne elementy oprawy (także muzycznej, z dobrze dobranymi głosami postaci) porządnie dopieścić. Dobrze widać to na przykładzie klasycznych dla japońskich gier statycznych ekranów z sylwetkami bohaterów i wyświetlanym tekstem dialogu. W Sakura Wars jest tego mnóstwo. Ale nie są to już kompletnie statyczne obrazki: postaci są animowane, kamera pokazuje scenę z różnych perspektyw. Choć nie wszystkie flimiki na silniku gry udźwiękowiono głosami postaci - taki drobny przytyk, bo gdy głosy są, to dobrze się tego słucha (dubbing japoński, napisy angielskie, polskich nie ma). Najlepiej chyba jakość oprawy graficznej i muzycznej Sakura Wars oddaje porównanie do anime z Japonii. I zresztą mamy tu ponad 40 minut filmów przerywnikowych prosto ze studia animacji plus wspomniane scenki/filmiki realizowane na silniku gry.

Czyli ostatecznie uczestniczysz Drogi Graczu w interaktywnym, animowanym serialu. Oczywiście nie wszyscy ten dalekowschodni styl lubią. Ale jeżeli założycie sobie, że to coś a'la "symulator chodzenia" w specyficznej oprawie - i o specyficznej tematyce (heh) - to możecie się naprawdę dobrze bawić. W tej części rozgrywki mamy i "visual nowel" - i "symulator randkowania". Z jednej strony więc śledzimy historię Flower Division, w której oczywiście aktywnie uczestniczymy. No i nawiązujemy, echem, relacje z naszymi "podopiecznymi" dzięki wyborowi opcji dialogowych. Choć nie zawsze decyzja jest oczywista, żeby zaskarbić sobie przychylność rozmówczyni. Czasami przyda się pochlebstwo, a czasami można zgrywać macho (aż do przesady nawet) albo przysłowiowo uderzyć pięścią w stół. Opcji dialogowych do wyboru mamy raptem trzy, więc szału nie ma, ale nie czułem się jakoś bardzo tym ograniczony.

No i umawiamy się na randki. Jeżeli ktoś teraz znacząco zarechotał, to zapewniam, że projektanci gry nie przekroczyli cienkiej granicy... chociaż dziewczęta z Flower Division słodkie i - hmm, ponętne - są aż do przesady. No, ale to taki specyficzny japoński styl. Wspomniałem, trzeba się przyzwyczaić. I nastawić na bardzo dużo dialogów do przeczytania oraz scenek do obejrzenia. Ale tu też widać solidny budżet stojący za produkcją Sakura Wars. Przez prawie 30 godzin zabawy nie narzekałem na nudę.

I nie raz się uśmiałem... No, może nie zawsze o to scenarzystom chodziło, ale pamiętajcie, że ja już jestem trochę starszym panem. Więc pewne sytuacje i perypetie bohaterów - w założeniu może i poważne - zdarzało się, że mnie nieco bawiły. Ale w dalszym ciągu nie był to ani "rechot" ani "uśmieszek zażenowania". Śledzenie historii na ekranie, angażowanie mojej postaci we flirty naprawdę sprawiało frajdę i nie zdarzyło się, abym miał ochotę wyłączyć grę. Tylko rodzinę uprzedziłem, żeby nie zdziwili się - że co ja właściwie oglądam?

Jest jeszcze jeden element mechaniki rozgrywki. Choć nie najważniejszy, bo większość czasu gry to opisane już "visual novel" i "symulator randkowania". Trzecim zaś elementem (aha - no i jeszcze "zaszyta" w grze karcianka, ale nie będę jej szczegółowo opisywał) jest zręcznościowa walka z demonami we wspomnianych mechach Kobu na trójwymiarowych planszach. Z innymi elementami rozgrywki walka łączy się o tyle, że to jak randkujecie i jak budujecie relacje z, hmm, drużyną ma swoje przełożenie na statystyki na polu bitwy. Mocny cios, słaby cios, unik, cios specjalny po napełnieniu specjalnego paska - ot, również klasyka, tym razem jRPG akcji. Mechy są naprawdę ładnie animowane, rozgrywka przypomina nieco serię "Warriors" - czyli kosimy "hurtowo" słabych wrogów i co jakiś czas pojawiają się mocniejsi przeciwnicy czy bossowie. Ale tej gry nie kupuje się dla walki - od razu uprzedzam. Tak jak pisałem, jest dodatkiem.

Przy okazji można tu zastanowić się nad dwoma kwestiami. Po pierwsze, momentami w starciach brakuje różnorodności. Bo baza - sama mechanika walki - jest naprawdę solidna i udana, więc może i warto by nieco popracować nad większym zróżnicowaniem czy przeciwników, czy plansz. Fajnie, że mechy mają różne bronie i walka w związku z tym może wyglądać inaczej. No i druga kwestia - chociaż tu bym się nie czepiał - mianowicie starcia generalnie są banalnie proste i dla osoby regularnie grającej w zręcznościowe produkcje nie powinny stanowić wyzwania.

Ale dlaczego bym się tego poziomu walki nie czepiał, ktoś może zapytać? Otóż jak już wiecie, to nie jest w mojej ocenie najważniejszy z elementów z jakich składa się Sakura Wars. Wyobrażam sobie, że twórcy projektujący ten tytuł uznali, że mogą też grać (głównie?) osoby, które nie bawią się na co dzień w zręcznościowe produkcje. I wyobraźcie sobie sytuację, gdy ktoś lubi visual novel, albo turowe, nie wymagające "łamania palców" jRPG - i nagle dostanie walkę niczym z "soulsów". No czy ma to sens? Starcia, o ile dobrze zrozumiałem założenia twórców, nie mogą zakłócać podstawowego rytmu gry. Na który składa się przecież przede wszystkim opowiadana historia. Być może - uwaga na przyszłość - o ile będą przymierzali się do kolejnej odsłony, warto wprowadzić opcję wyboru trudności walki i wtedy wszyscy będą zadowoleni? Ja w każdym razie poziomu trudności starć czepiać się nie zamierzam. W tym kontekście Sakura Wars jawi się jako doskonała gra na odstresowanie. I tak też ją traktuję.

Wspomniałem o kolejnych odsłonach - nie bezpodstawnie. Sakura Wars w Japonii to uznana marka (stąd większy budżet, recenzowany tytuł odniósł tam spory sukces) i cała seria gier, z których raptem dwie (przynajmniej na razie) trafiły na Zachód. Opisywana produkcja jest tą drugą, pierwsza wydana była jeszcze w czasach PS2. Nie musicie się jednak martwić, że czegoś nie zrozumiecie, bo fabułę skonstruowano tak, że nie potrzebna jest znajomość wcześniejszej odsłony. Chociaż ci, którzy na PS2 grali donoszą, że jej znajomość dodaje dodatkowych kontekstów do wydarzeń i osób z obecnego Sakura Wars na PS4.

O kolejnej odsłonie wspomniałem także dlatego, że - jako fan "japońszczyzny", który naprawdę dobrze się bawił opisywanym Sakura Wars - chętnie w kontynuację zagram. Jeżeli będzie utrzymana na takim wysokim poziomie wizualnym jak teraz, jeżeli dopieszczą nieco walkę - to jestem zdecydowanie "za". Sakura Wars mnie przyjemnie zaskoczyło. Chociaż, może już nieco za stary jestem na takie gry, może czasami zamiast przejąć się losami bohaterów to ich perypetie sercowe chwilami mnie bawiły - to Sakura Wars przez te prawie 30 godzin rozgrywki mnie nie rozczarowało.

Na koniec wypada więc powtórzyć to, co już sygnalizowałem. W tym gatunkowym pomieszaniu Sakura Wars jest bardzo fajną grą dla miłośnika japońskich klimatów. A jeżeli nie miałeś z czymś takim wcześniej do czynienia, to - o czym pisałem - traktując ten tytuł jako specyficzny pod względem klimatu i tematyki "symulator chodzenia", można się do Sakura Wars przekonać. I tylko w sytuacji, gdy "mangowych oczu" i japońskiej specyfiki naprawdę nie lubicie - to Sakura Wars wtedy, i owszem, nie polecam.
 

Zobacz także

2024-03-13, godz. 21:12 The Thaumaturge [PC] Warszawa, rok 1905. Można by rzec – zaraz po burzliwym okresie w historii Polski, której nie ma na mapie. Wojny napoleońskie, powstanie listopadowe, powstanie… » więcej 2024-03-09, godz. 06:00 Inkulinati [PC] Mówiąc szczerze – ten wstęp pisałem kilka razy, za każdym razem kasując poprzednią wersję po kilku zdaniach. Bo nawet nie wiedziałem od czego zacząć… » więcej 2024-03-09, godz. 06:00 Warhammer 40000: Chaos Gate - Daemonhunters [Xbox Series X] - pierwsze wrażenia W tej szybkiej taktycznej turowej grze RPG pokierujemy najwspanialszą bronią ludzkości – Szarymi Rycerzami. Do boju z plagą ruszył Jarek Gowin, który opowiedział… » więcej 2024-03-09, godz. 06:00 Mario vs. Donkey Kong [Switch] Musiało minąć 20 lat, by Nintendo wróciło do gry Mario vs. Donkey Kong i stworzyło remake tej świetnej platformowo-logicznej produkcji. Nie jest to dokładnie… » więcej 2024-03-02, godz. 06:00 Skull and Bones [PC] - pierwsze wrażenia Skull and Bones wyszło we wczesnym dostępie, więc z wodami mórz i oceanów zmierzył się Kacper Narodzonek. Wraz z Michałem Królem wsiedli na tratwę i… » więcej 2024-03-02, godz. 06:00 A Little to the Left [Xbox Series X] Leniwa niedziela, po sześciu dniach pracy, załatwianiu spraw codziennych, popołudniach z rodziną, zajmowaniu się niezliczona liczbą obowiązków, nie miałem… » więcej 2024-03-02, godz. 06:00 Like A Dragon: Infinite Wealth [Xbox Series X] Zawsze, kiedy recenzuję dla Was gry, staram się wychodzić z pozycji kogoś, kto nie ma pojęcia czym jest dana produkcja. Próbuję wyjaśniać choć elementarne… » więcej 2024-01-20, godz. 06:00 Suicide Squad: Kill the Justice League [Xbox Series X] Naprawdę nie zrażałem się pierwszymi negatywnymi wrażeniami od testerów. Nie przejmowałem się krytyką graczy, którzy czepiali się szczegółów z przecieków… » więcej 2024-02-03, godz. 06:00 Tekken 8 [PC] Poprzednia odsłona Tekkena oznaczona cyfrą 7 miała dużo pracy do zrobienia. Średnio przyjęta kanoniczna „szóstka” i spin-off Tekken Tag Tournament 2… » więcej 2024-02-03, godz. 06:00 The Cub [PlayStation 5] Mam z tą grą spory problem. Podobała mi się, bo dzieje się w znanym mi uniwersum, są nawiązania do poprzedniego tytułu ekipy Demagog Studio i ma zbliżony… » więcej
12345