Polska książka potrzebuje ratunku – alarmuje Polska Izba Książki i pisze list otwarty do premier Ewy Kopacz. Ludzie związani z rynkiem wydawniczym uważają, że nowości książkowe w pierwszym roku obecności na rynku powinny wszędzie być sprzedawane po takiej samej cenie – zarówno w małych księgarenkach, jak i sieciowych molochach, a także w internetowych księgarniach wysyłkowych. Dopiero po roku księgarze mogliby sobie sami ustalać rabaty lub promocje. Powołują się w tej sprawie na inne kraje europejskie, które takie rozwiązania zastosowały już kilkadziesiąt lat temu. Pomysł jednolitej ceny ma jednak – równie wielu przeciwników – rekrutujących się z tej samej branży wydawniczej. Uważają oni, że sztywne ceny na wydawnictwa zagrażają konkurencji, i z pewnością nie uratują ani małych ledwo dyszących księgarni ani nie zwiększa czytelnictwa. Takie same zastrzeżenia zgłasza Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, choć wyłącznie w trosce o konkurencyjność rynku.