Doba w Godzinę
Radio SzczecinRadio Szczecin » Doba w Godzinę
Kajak Aleksandra Doby w Szczecinie. Fot. Jakub Lisowski [Radio Szczecin/Archiwum]
Kajak Aleksandra Doby w Szczecinie. Fot. Jakub Lisowski [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 06.08.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 06.08.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 06.08.2016 cz. 3
Już 13 sierpnia na Wyspie Karsibór w Świnoujściu pierwsza z czterech imprez kajakowych z udziałem najbardziej znanego kajakarza na świecie, czyli policzanina Aleksandra Doby. - Czeka mnie i wszystkich chętnych spływ, uczestnictwo w spotkaniach, wysłuchiwanie opowieści i jedzenie dobrej kiełbaski - zachęca Doba.
Spływ będzie liczył kilka kilometrów, wszystko pod czujnym okiem ratowników. - Zamówiłem też dobrą pogodę - dodaje podróżnik. - "Olo" - mój oceaniczny kajak - też będzie, ale nie wszyscy będą mogli nim popłynąć - zaznacza pan Aleksander.
Kto chce - musi spełnić pewne wymagania... proste - więcej w audycji "Doba w Godzinę".
W Trzebieży w rolę Neptuna wcielił się kajakarz Aleksander Doba. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
W Trzebieży w rolę Neptuna wcielił się kajakarz Aleksander Doba. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 30.06.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 30.06.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 30.06.2016 cz. 3
Aleksander Doba był gościem specjalnym targów "Wiatr i woda" w Gdyni. - Było tam mnóstwo jachtów, a przecież... ja też jestem żeglarzem. Byłem i przez dwa dni miałem swoje wykłady pod hasłem "Woda to żywioł", bo przecież wszyscy kochamy żeglowanie, pływanie, ale pamiętajmy, że życie mamy tylko jedno i chrońmy je - podkreśla Doba.
Po wizycie w Gdyni policzanin zawitał do Trzebieży na Neptunalia. - I chyba nie będzie niespodzianki, jak zdradzę, komu przypadła korona Neptuna. Byłem takim sympatycznym Neptunem, bo dzieci chętnie się do mnie tuliły i zdjęcia robiły - śmieje się pan Aleksander.
W programie też kolejna podpowiedź na kajakowy spływ, tym razem po rzece Myśli. - Kiedyś startowałem w Lipianach, ale teraz tam wody nie ma, więc zalecam, by ruszać z jeziora w Myśliborzu - dodaje Doba.
Aleksander Doba z małżonką. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba z małżonką. Fot. Konrad Nowak [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 23.07.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 23.07.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 23.07.2016 cz. 3
Aleksander Doba razem z żoną, wnuczkami oraz synem i jego żoną pojechali na urlop do Pogorzelicy. Pogoda dopisała, zdrowie też. - Tłoczno w basenach czy na plaży przy morzu - podkreśla podróżnik z Polic. - Coraz więcej ludzi docenia polskie morze i plaże. Słyszałem nawet, że Czesi się do polskiego wybrzeża przekonali. Nie wiem, czy to prawda, bo żadnego Czecha nie spotkałem.
A skoro pan Aleksander był w Pogorzelicy, to wspomina również spływ Regą z Łobza do Mrzeżyna. - Za komuny to nas wojsko blokowało, bo mówili, że uciekniemy do Szwecji. I na nic prośby, tłumaczenia. Kazali zawracać. A teraz... - wszystko w audycji "Dobra w Godzinę". Będzie też o podróży Amazonką i o tym, jak smakuje krokodyl.
Kajak "Olo" w drugiej połowie lipca wróci do Polski. Fot. Piotr Chmieliński/Archiwum
Kajak "Olo" w drugiej połowie lipca wróci do Polski. Fot. Piotr Chmieliński/Archiwum
Doba w godzinę - 16.07.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 16.07.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 16.07.2016 cz. 3
- Wybrałem się na trzydniowy spływ po rzece Płoni. Startowaliśmy w okolicach Jezierzyc, kończyliśmy w Dąbiu. Cudne rejony rzeczne - opisuje Aleksander Doba jedną z ostatnich przygód.
Start w Dziewokliczu. Stamtąd obrany kierunek na południe, w okolice Gryfina, a więc tereny tzw. międzyodrza. - Nie ma tam już problemów z pływaniem po niemieckiej stronie. A atrakcji jest sporo. To raj dla obserwatorów ptaków - dodaje Doba.
W audycji również o zbliżającym się odbiorze "Ola" w Antwerpii, ale i o imprezach kajakowych organizowanych we współpracy z Radiem Szczecin. Pierwsza z nich - 13 sierpnia w Świnoujściu. Ale nim tam Doba dopłynie - podróżnika czeka rodzinny urlop w Pogorzelicy.
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 09.07.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 09.07.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 09.07.2016 cz. 3
Aleksander Doba zaprosił do przyjazdu do Szczecina i Polic swoją menedżerkę Magdalenę Czopik. - Pochodzę z Podkarpacia, a w Zachodniopomorskim nigdy nie byłam. Bardzo mi się tu jednak podoba - mówi Czopik.
Menedżerka z podróżnikiem poznała się w styczniu, od marca ściśle współpracowali. To właśnie Czopik odpowiadała m.in. za organizację pożegnania Aleksandra Doby w Nowym Jorku. - Mieliśmy dużo pracy, podejmowaliśmy dużo działań, ale to była fajna przygoda... Ale chyba już, Olku, wystarczy? - zagadnęła.
- Nic z tego. Wiem, że popełniłem serię drobnych błędów, które sprawiły, że musiałem zrezygnować z wyprawy. Ale ja ją tylko przerwałem. Wznawiam w maju 2017 r. z tą zmianą, że nie będzie hucznego pożegnania, ale od razu start ostry z okolic Atlantyku. Mam dużo czasu na odpowiednie przygotowania - odparł Doba.
A teraz podróżnik bierze udział w wielu imprezach wakacyjnych. - Staram się być aktywny. Razem z Radiem Szczecin mamy plany, by zorganizować serię spotkań kajakowych połączonych ze spływami - np. w Szczecinie czy Świnoujściu. Pierwsza impreza w sierpniu - dodaje Doba.
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 02.07.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 02.07.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 02.07.2016 cz. 3
1 lipca Aleksander Doba wziął udział w uroczystym otwarciu sezonu kajakowego na rzecze Drawa. - To moja pierwsza i ukochana rzeka - podkreśla podróżnik z Polic.
Kilkadziesiąt osób wystartowało do kajakowego maratonu, a pan Aleksander miał chwilę na wspomnienia. - To właśnie tu w 1980 r. zaliczyłem swój pierwszy spływ turystyczny w życiu i pierwszą wywrotkę, a wtedy brało się cały majdan do kajaka - mówi Doba.
W audycji pan Aleksander przedstawia swój ranking najlepszych rzek w Polsce do turystyki kajakowej.
A podczas soboty i niedzieli policzanin uczestniczył w imprezie "Czas na Trzebież".
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 25.06.2016 - cz. 1
Doba w godzinę - 25.06.2016 - cz. 2
Doba w godzinę - 25.06.2016 - cz. 3
Aleksander Doba dwa tygodnie temu wrócił do Polski. W Stanach Zjednoczonych pozostał za to jego słynny kajak "Olo" na którym dwukrotnie przepłynął Atlantyk. - Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu kajak zostanie przetransportowany do portu w New Jersey i tam załadowany do kontenera, który przypłynie do Polski. Według naszych planów - miałbym go w lipcu odebrać w Gdyni - mówi pan Aleksander.
Podróżnik na brak zajęć nie może narzekać. - Zaraz po niespodziewanym powrocie żona obarczyła mnie wieloma sprawami do załatwienia. A staram się też opiekować wnuczkami i spotykać ze sponsorami i sympatykami - dodaje Doba.
Kajakarz na lato poleca... turystykę kajakową.
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba. Fot. Piotr Sikora [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 18.06.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 18.06.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 18.06.2016 cz. 3
Aleksander Doba: - Wróciłem do Polic 10 czerwca. Nie tak to sobie wyobrażałem. Żona mi powiedziała, że całe szczęście, że ten pechowy wypadek przytrafił mi się na płytkiej wodzie. Taką opinię słyszałem od paru innych osób. Prawda jest jednak taka, że całe nieszczęście wzięło się z tego, że to właśnie była płytka woda. Gdyby przewróciło mnie na głębokiej, to obróciłbym się i płynął dalej. A tak uszkodzeniu uległy m.in. antenki i musiałem przerwać wyprawę. Było w tym sporo pecha związanego z pogodą, ale i moich błędów. "Olo" pozostał w Stanach Zjednoczonych. Czekam na niego w kraju, powinien dotrzeć w lipcu. A żywność została zabezpieczona przez znajomych i mam obiecane, że nawet mysz się do niej nie dostanie.
A dzień po powrocie już pływałem w kajaku. Wnuczka Ola miała szkolny spływ kajakowy w Policach. To jak mogłem odpuścić taką okazję? Zabrałem młodszą wnuczkę Agatkę i jedną dziewczynkę Alę, której ojciec nie dojechał na spływ i rozpłakana myślała, że ominie ją taka fajna impreza. Przed spływem zostałem oficjalnie przywitany przez burmistrza Polic i innych oficjeli. Wszyscy zapewniali mnie, że są ze mną.
Aleksander Doba w Berlinie. Fot. Piotr Sawiński [Radio Szczecin/Archiwum]
Aleksander Doba w Berlinie. Fot. Piotr Sawiński [Radio Szczecin/Archiwum]
Doba w godzinę - 11.06.2016 - cz. 1
Doba w godzinę - 11.06.2016 - cz. 2
Doba w godzinę - 11.06.2016 - cz. 3
- W ostatnim tygodniu pobytu w Nowym Jorku zajmowałem się pracami związanymi z zabezpieczeniem kajaku, który będzie przetransportowany do Polski. To, na miejscu, chcę go dobrze naprawić i przygotować do przyszłorocznej wyprawy - mówi Aleksander Doba. Plany na niespodziewany pobyt w Polsce kajakarz z Polic już ma. Będzie promował siebie i wyprawę na akwenach np. w Szczecinie, Świnoujściu czy Policach.
- Jeszcze w Nowym Jorku spotkałem się z Polonią, która chciała mocno mi pomóc. Rozczulające była też wizyta w przedszkolu - wspomina Doba.
W piątek był już w Berlinie. 10 czerwca to dzień urodzin żony pana Aleksandra i... - Rodzinna uroczystość zaplanowana została na sobotę. Wiele planów musieliśmy pozmieniać - dodał Doba.
Aleksander Doba wycofał się z rejsu przez Atlantyk. Fot. Piotr Chmieliński
Aleksander Doba wycofał się z rejsu przez Atlantyk. Fot. Piotr Chmieliński
Doba w godzinę - 04.06.2016 cz. 1
Doba w godzinę - 04.06.2016 cz. 2
Doba w godzinę - 04.06.2016 cz. 3
Pech Aleksandra Doby w Nowym Jorku. Przygotowywana z wielką starannością trzecia wyprawa transatlantycka (tym razem z Nowego Jorku do Lizbony) ruszyła z wielką pompą, ale nasz podróżnik trafił na fatalne warunki pogodowe. Jeden z huraganów zniszczył jego kajak "Olo".
- Zaskoczyła mnie fala przypływowa, która bardzo dynamicznie nabierała swojej siły, a do której byłem bokiem ustawiony. Kajak przewróciło do góry dnem, znalazłem się w wodzie. Nie było głęboko, bo byłem zanurzony jedynie do piersi, ale wiedziałem, że muszę zejść na brzeg i zobaczyć, jakie są poczynione szkody. Nie miałem żadnej możliwości pomocy i ratunku, a kolejne fale uderzały w kajak. Była ciemna noc i jakoś musiałem sobie radzić. Moi przyjaciele z NY pojawili się, gdy razem z kajakiem byłem już na plaży. Było trochę problemów z załadunkiem, ale w końcu odwieźliśmy go do mojego menedżera i przyjaciela Piotra Chmielińskiego. Niestety, uszkodzenia w instalacjach elektrycznych były na tyle poważne, że musiałem podjąć decyzję o rezygnacji z kontynuowania wyprawy. Ryzyko byłoby zbyt duże. Wrócę tu na początku maja 2017 r.. Start honorowy już zaliczyłem, przede mną tzw. start ostry - opisuje ostatnie wydarzenia Aleksander Doba.
1234