Ponad 220 osób zostało ewakuowanych po tym jak we Wrocławiu zapalił się dach budynku wielorodzinnego. Obiekt był w budowie.
Najpierw ewakuowali się robotnicy pracujący na budowie, potem strażacy wyprowadzili dzieci z pobliskiego przedszkola, a także mieszkańców z sąsiedniego bloku.
- Po paru minutach, kiedy już naprawdę się zrobił wielki ogień, sąsiedzi zaczęli pukać po innych mieszkaniach, żeby właśnie wszyscy wyszli. Niewiele komunikatów, wiemy tylko, że nie możemy wejść z powrotem do mieszkań i mamy czekać, aż straż powie, że wszystko jest OK - mówiła jedna z mieszkanek.
Na miejscu pracują jeszcze strażacy - mówi Sylwester Dąbek, zastępca komendanta wrocławskiej straży pożarnej.
- Obecnie trwa dogaszanie miejsca zdarzenia. Osób poszkodowanych na ten czas nie ma. Jak sytuacja się ustabilizuje, to powoli będziemy wpuszczać lokatorów z sąsiedniego budynku. Jeszcze będziemy musieli sprawdzić stężenia tlenku węgla na klatkach schodowych - tłumaczy Dąbek.
Budynek należy do francuskiego dewelopera. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.
- Po paru minutach, kiedy już naprawdę się zrobił wielki ogień, sąsiedzi zaczęli pukać po innych mieszkaniach, żeby właśnie wszyscy wyszli. Niewiele komunikatów, wiemy tylko, że nie możemy wejść z powrotem do mieszkań i mamy czekać, aż straż powie, że wszystko jest OK - mówiła jedna z mieszkanek.
Na miejscu pracują jeszcze strażacy - mówi Sylwester Dąbek, zastępca komendanta wrocławskiej straży pożarnej.
- Obecnie trwa dogaszanie miejsca zdarzenia. Osób poszkodowanych na ten czas nie ma. Jak sytuacja się ustabilizuje, to powoli będziemy wpuszczać lokatorów z sąsiedniego budynku. Jeszcze będziemy musieli sprawdzić stężenia tlenku węgla na klatkach schodowych - tłumaczy Dąbek.
Budynek należy do francuskiego dewelopera. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.