Przyszłoroczne Zimowe Igrzyska Olimpijskie w południowokoreańskim Pjongczang bez "planu B" - zapowiedział szef Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Korea Południowa po raz drugi będzie gościła największą imprezę sportową świata. Zimowe Igrzyska tym razem mogą jednak odbywać się w cieniu zagrożenia ze strony Korei Północnej, która w ostatnim czasie dokonała wielu prób rakietowych oraz po raz kolejny testowała broń jądrową.
Thomas Bach poinformował, że Komitet nie rozważa żadnego innego scenariusza niż przeprowadzenie przyszłorocznych Igrzysk tak jak planowano, w południowokoreańskim Pjongczang. W opinii prezydenta MKOl, dyskusje dotyczące alternatywnych scenariuszy szkodzą jedynie wysiłkom dyplomatycznym podejmowanym na rzecz zażegnania widma konfliktu na Półwyspie.
Korea Północna nie podjęła jeszcze decyzji czy jej sportowcy będą uczestniczyć w przyszłorocznych igrzyskach w Korei Południowej. Formalnie obydwa państwa wciąż pozostają w stanie wojny, gdyż konflikt zbrojny sprzed ponad 60 lat zakończyło jedynie zawieszenie broni. Podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1988 roku, które odbywały się w Seulu, władze w Pjongjangu zdecydowały się na bojkot igrzysk. Do Korei Południowej swoich reprezentacji nie przysłali także ówcześni sprzymierzeńcy Korei Północnej: Kuba, Albania, Madagaskar, Etiopia i Seszele.
Kilka miesięcy temu prezydent Korei Południowej Mun Dze In zadeklarował nawet otwarcie granicy koreańskiej dla sportowców z Północy, o ile Pjongjang zdecydowałby się na udział w igrzyskach.
Korea Północna nie podjęła jeszcze decyzji czy jej sportowcy będą uczestniczyć w przyszłorocznych igrzyskach w Korei Południowej. Formalnie obydwa państwa wciąż pozostają w stanie wojny, gdyż konflikt zbrojny sprzed ponad 60 lat zakończyło jedynie zawieszenie broni. Podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1988 roku, które odbywały się w Seulu, władze w Pjongjangu zdecydowały się na bojkot igrzysk. Do Korei Południowej swoich reprezentacji nie przysłali także ówcześni sprzymierzeńcy Korei Północnej: Kuba, Albania, Madagaskar, Etiopia i Seszele.
Kilka miesięcy temu prezydent Korei Południowej Mun Dze In zadeklarował nawet otwarcie granicy koreańskiej dla sportowców z Północy, o ile Pjongjang zdecydowałby się na udział w igrzyskach.