Mieszkańcy wschodniego wybrzeża USA już odczuwają skutki huraganu "Florence", który nadciąga znad Atlantyku. Choć siła żywiołu osłabła, nadal jest on groźny. Amerykańskie władze ostrzegają przed solnym wiatrem oraz powodziami.
Meteorolodzy ostrzegają nie tylko przed niszczycielskim wiatrem, ale również przed znaczącymi opadami deszczu. Ponieważ huragan przesuwa się bardzo powoli, deszcz będzie padał przez kilka dni. W niektórych miejscach spadnie ponad 100 centymetrów deszczu.
Przez ostatnie dni amerykańskie władze alarmowały mieszkańców i wzywały do natychmiastowej ewakuacji. Wielu Amerykanów pozostało jednak na miejscu i postanowiło przeczekać huragan w swoich domach, które zabezpieczali workami z piaskiem i płytami ze sklejki. Z półek sklepowych znikała butelkowana woda, żywność i baterie. Linie lotnicze odwołały ponad 1,5 tysiąca lotów. Prezydent Donald Trump zapewnił Amerykanów, że służby federalne są przygotowane na udzielenie pomocy poszkodowanym.