Wśród nich większość pełni funkcję oficerów łącznikowych - będą w głównej mierze dbać o humor żeglarzy odwiedzających nasze miasto. Pomagają począwszy od oprowadzenia po mieście, aż po pomoc w zaopatrzeniu statku czy wywożeniu śmieci.

- Praca jest ciężka, ale daje dużo satysfakcji - mówi oficer łącznikowy Marcin Przybysz. - Dzień zaczyna się o 7 rano i kończy o północy, a nawet później.

Większość wolontariuszy jest ze Szczecina, ale niektórzy przyjechali z zagranicy. Tak jak na przykład Philip z Francji. - Chciałem sprawdzić swój angielski, zwiedzić inne kraje i uczestniczyć w regatach, bo to świetna i bardzo znana impreza - tłumaczy Philip.

To właśnie między innymi praca oficerów łącznikowych w 2007 roku przyczyniła się do sukcesu imprezy - oczarowane nimi załogi nadały im nawet żartobliwy tytuł - od koloru koszulek - czyli Red Army, "Armia Czerwonych".