Dwutygodniowy Oleg czuje się dobrze - rodzice noworodka, który w niedzielę zakrztusił się i przestał oddychać, dziękują strażakowi. Mężczyzna przez telefon uratował maleństwu życie. Dyspozytor mówi krótko: taka jest moja praca.
Ojciec niemowlaka nie kryje wzruszenia. - Chciałbym serdecznie podziękować panu dyspozytorowi za to, że pomógł nam w tym wszystkim i uspokoił nas. Byłem w szoku, że potrafił tak pomóc. Jestem pełen podziwu i pozdrowienia również od maleństwa - mówi pan Grzegorz.
Strażak Konrad Bondia mówi skromnie, że nie czuje się bohaterem. - To jest moja praca i spełniłem swój obowiązek. Cieszę się, że udało się pomóc. Było trochę stresu i jeszcze dziś są emocje - podkreśla.
W niedzielę o 19 do dyżurnego straży pożarnej w Gryfinie zadzwonił ojciec noworodka. Zrozpaczony tłumaczył, że maluch sinieje, bo zakrztusił się i przestał oddychać. Strażak przez 50 sekund instruował rodziców z pierwszej pomocy, w końcu dziecko odzyskało przytomność.
Strażak Konrad Bondia mówi skromnie, że nie czuje się bohaterem. - To jest moja praca i spełniłem swój obowiązek. Cieszę się, że udało się pomóc. Było trochę stresu i jeszcze dziś są emocje - podkreśla.
W niedzielę o 19 do dyżurnego straży pożarnej w Gryfinie zadzwonił ojciec noworodka. Zrozpaczony tłumaczył, że maluch sinieje, bo zakrztusił się i przestał oddychać. Strażak przez 50 sekund instruował rodziców z pierwszej pomocy, w końcu dziecko odzyskało przytomność.