To członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego m.in. ze Szczecina, Gryfic, Kołobrzegu, Koszalina, Polic czy Świnoujścia. W piątek wieczorem wyjadą do stolicy kilkunastoma autokarami. To największa grupa w historii ZNP, która będzie protestować przed kancelarią premiera.

Nauczyciele żądają 10 procentowej podwyżki płac. Jak podkreślają, ich pensje nie wzrosły od trzech lat, a zarabiają około dwóch-trzech tysięcy złotych. Kolejne postulaty to zwiększanie nakładów na edukację, wstrzymanie likwidacji szkół oraz poszanowanie nauczycieli.

Według protestujących minister edukacji lekceważy ich, przedstawia w złym świetle i konfliktuje z rodzicami.

W odpowiedzi, resort edukacji poinformował media, że w ostatniej dekadzie nakłady na oświatę wzrosły o 15 miliardów złotych. I to pomimo, że ubywa uczniów. Według urzędników, pieniądze można byłoby wykorzystać lepiej, gdyby nie Karta Nauczyciela.

ZNP spodziewa się, że manifestacji weźmie udział około 20 tysięcy osób.

Protest to część tzw. marszu gwiaździstego na Warszawę, który organizuje Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Oprócz nauczycieli, przed kancelarię premiera przyjdą m.in. górnicy, budowlańcy, rolnicy czy strażacy.