Zużyte strzykawki, opakowania po lekach i szczepionkach, stare fartuchy, rękawiczki oraz maski znaleźli na wysypisku pod Cedynią miejscy urzędnicy.
O nielegalnym składowisku odpadów weterynaryjnych w Lubiechowie Górnym powiadomił ich jeden z mieszkańców.
- Gmina zgłosiła sprawę policji - mówi Bogumił Prostak z komendy w Gryfinie. - Funkcjonariusze zastali na wysypisku maszynę, która zasypywała wyrzucone odpady. Obecny na miejscu lekarz weterynarii stwierdził, że odpady stanowiły zagrożenie dla życia.
Zarządca wysypiska Cezary Szumilas zaprzecza i twierdzi, że strzykawki i leki były w tzw. strefie magazynowania, gdzie niebezpieczne odpady mogą leżeć nawet trzy lata. Mimo to, zażądał ich usunięcia przez firmę, która je tam dowiozła.
- Kontrahent w środę odebrał te odpady. W tej chwili jeszcze raz zażądałem, żeby podjechał i będą wywiezione przez dostawcę - zapewnia Szumilas.
Burmistrz Cedyni zamierza powiadomić o sprawie prokuraturę. Za nielegalne składowanie niebezpiecznych odpadów grozi grzywna lub nawet pięć lat więzienia. Dotąd nikt nie usłyszał zarzutów. Policyjne dochodzenie trwa.
- Gmina zgłosiła sprawę policji - mówi Bogumił Prostak z komendy w Gryfinie. - Funkcjonariusze zastali na wysypisku maszynę, która zasypywała wyrzucone odpady. Obecny na miejscu lekarz weterynarii stwierdził, że odpady stanowiły zagrożenie dla życia.
Zarządca wysypiska Cezary Szumilas zaprzecza i twierdzi, że strzykawki i leki były w tzw. strefie magazynowania, gdzie niebezpieczne odpady mogą leżeć nawet trzy lata. Mimo to, zażądał ich usunięcia przez firmę, która je tam dowiozła.
- Kontrahent w środę odebrał te odpady. W tej chwili jeszcze raz zażądałem, żeby podjechał i będą wywiezione przez dostawcę - zapewnia Szumilas.
Burmistrz Cedyni zamierza powiadomić o sprawie prokuraturę. Za nielegalne składowanie niebezpiecznych odpadów grozi grzywna lub nawet pięć lat więzienia. Dotąd nikt nie usłyszał zarzutów. Policyjne dochodzenie trwa.