Właściciele Labradora ze Szczecina - Natalia i Ireneusz, kilka dni szukali "Majkiego", który uciekł opiekunce. Bezskutecznie.
Zrozpaczeni wpadli na pomysł, by z powietrza przeszukać teren na którym widziany był pupil. Namiary na specjalistę od bezzałogowych statków powietrznych znaleźli w internecie, ten natychmiast i bezpłatnie zgodził się pomóc.
- Tydzień poszukiwań. - Aż do wczoraj do godziny 23 go szukaliśmy. Wszędzie wywieszaliśmy ogłoszenia. - Dumałem i pomyślałem, że może jakoś z powietrza. Wpadłem na pomysł z dronem - mówią właściciele "Majkiego", Ireneusz Miziński i Natalia Pietrala.
- Był wyznaczony obszar w którym widziano psa, w okolicach Grzybnicy. Dron wzniósł się w powietrze, za trzecim razem udało się zlokalizować psa i podążaliśmy za nim. Wiedzieliśmy, że pies idzie w konkretnym kierunku. Przemieściliśmy się i szczęśliwie udało się go odnaleźć. Sam miałem kiedyś Labradora, więc cieszę się, że mogliśmy mu pomóc. - opowiada Jakub Śledziowski z Akademii Latania w Szczecinie.
- Szedł na takim polu, że na piechotę nie bylibyśmy w stanie dojść. Już jest w porządku, na pewno będzie nasz. - Rozpłakałam się - mówią szczęśliwi właściciele.
"Majki" wrócił do domu kulejąc, ale jest szczęśliwy.
Państwo Natalia i Ireneusz trzy lata temu uratowali psa przed uśpieniem zabierając go ze schroniska.
- Tydzień poszukiwań. - Aż do wczoraj do godziny 23 go szukaliśmy. Wszędzie wywieszaliśmy ogłoszenia. - Dumałem i pomyślałem, że może jakoś z powietrza. Wpadłem na pomysł z dronem - mówią właściciele "Majkiego", Ireneusz Miziński i Natalia Pietrala.
- Był wyznaczony obszar w którym widziano psa, w okolicach Grzybnicy. Dron wzniósł się w powietrze, za trzecim razem udało się zlokalizować psa i podążaliśmy za nim. Wiedzieliśmy, że pies idzie w konkretnym kierunku. Przemieściliśmy się i szczęśliwie udało się go odnaleźć. Sam miałem kiedyś Labradora, więc cieszę się, że mogliśmy mu pomóc. - opowiada Jakub Śledziowski z Akademii Latania w Szczecinie.
- Szedł na takim polu, że na piechotę nie bylibyśmy w stanie dojść. Już jest w porządku, na pewno będzie nasz. - Rozpłakałam się - mówią szczęśliwi właściciele.
"Majki" wrócił do domu kulejąc, ale jest szczęśliwy.
Państwo Natalia i Ireneusz trzy lata temu uratowali psa przed uśpieniem zabierając go ze schroniska.