Przy ulicy Maszewskiej w Goleniowie samochód utknął na przejeździe kolejowym. Finał sprawy jest szczęśliwy - nikomu nic się nie stało, ucierpiały tylko rogatki i portfel kierowcy.
Kierowca tłumaczył się awarią w samochodzie. Policjantom mówił, że nie zadziałał hamulec i dlatego wjechał na torowisko. Tam zachował się już racjonalnie - mówi aspirant Julita Filipczuk z goleniowskiej policji.
- Aby nie stać blisko torów, przejechał dalej i podjechał do drugiej rogatki. Tam zatrzymał się w miejscu dosyć bezpiecznym - opisuje wydarzenie Filipczuk.
Stojący niedaleko na stacji pociąg pozostał na peronie do czasu zjazdu samochodu z torowiska. Kierowca dostał mandat w wysokości 250 złotych za wjechanie na tory po pojawieniu się sygnalizacji.
- Aby nie stać blisko torów, przejechał dalej i podjechał do drugiej rogatki. Tam zatrzymał się w miejscu dosyć bezpiecznym - opisuje wydarzenie Filipczuk.
Stojący niedaleko na stacji pociąg pozostał na peronie do czasu zjazdu samochodu z torowiska. Kierowca dostał mandat w wysokości 250 złotych za wjechanie na tory po pojawieniu się sygnalizacji.