Tak dramat 3-letniego Piotrusia i jego 13-miesięcznej siostry Leny opisuje matka dzieci. W rozmowie z naszą reporterką kobieta wyjaśniała, że nie wiedziała, co działo się w domu, gdy wychodziła do pracy.
21-letnia kobieta twierdzi, że nie wiedziała co dzieje się w domu pod jej nieobecność.
- No były tam siniaki no nie powiem, że nie, ale jak ja się zapytałam, czy coś się stało, to zazwyczaj była odpowiedź, że niby mały gdzieś się uderzył. Także ja wierzyłam w sumie jemu, ale nie spodziewałabym się, że akurat coś takiego się stało. Myślę, że mogłam jakoś temu zapobiec. Nie jest łatwo, jakoś trzeba sobie radzić - tłumaczyła matka dzieci.
Lekarze prognozują, że Lenka pozostanie w szpitalu jeszcze dwa tygodnie. Jej stan poprawia się - mówi matka.
- Normalnie już zaczęła funkcjonować, dzisiaj się zaczęła uśmiechać. Także już nawet wszystko je, całą noc przespała, bo z początku tak nie chciała spać - dodała kobieta.
Brat Lenki jest tymczasowo pod opieką babci. Ostatecznie dzieci mają trafić do rodziny zastępczej.
Śledztwo przeciwko konkubentowi, Arturowi B. prowadzi Prokuratura Rejonowa w Łobzie. Podejrzanemu o znęcanie się nad dziećmi ze szczególnym okrucieństwem grozi do 10 lat więzienia.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Wyjaśnienia matki są po prostu niedorzeczne.Jak można nie zauważyć że dzieci mają obrażenia i z dnia na dzień jest ich więcej. Tak w ogóle to dla wszystkich sąsiadów oczywiste jest że to ona biła te dzieciaczki.Dlaczego nie są postawione jej zarzuty to nikt z sąsiadów tego zrozumieć nie może.
Ciekawe tylko że są świadkowie że biłaś sama dzieci od pół roku a z nim tyle nie byłaś i udowodnie Ci wine bo Artura w to nie pozwolę ci w robić z nie jednym dzieckiem pod jednym dachem mieszkał i nigdy dziecka nie uderzył zawsze jak dziecko płakało wolał z domu wyjść a dziecka nie ruszył i tego jestem pewien że Artur jest nie winny teraz ręce umywasz od winy a nie winnego człowieka za kraty chcesz wsadzić mamusiu wielka ...